Bądźmy w kontakcie!
Zapisz się do newslettera i otrzymuj podróżnicze informacje na swoją skrzynkę mailową.
Zastanawiasz się, czy Seszele to dobry kierunek na Twoją kolejną podróż? Jeśli marzysz o rajskich plażach, turkusowej wodzie i tropikalnym klimacie, to odpowiedź jest prosta – tak! Ten wyspiarski raj oferuje nie tylko bajkowe krajobrazy, ale także unikalną florę i faunę, których nie znajdziesz nigdzie indziej na świecie. Jeśli planujesz podróż na Seszele, warto sięgnąć po dokładny przewodnik, który pomoże zaplanować każdy etap wyjazdu
A jeśli potrzebujesz więcej powodów, by tam polecieć, to już Ci je podaję!
Seszele to ponad sto wysp rozsianych na Oceanie Indyjskim, z czego tylko część jest zamieszkana. Co je wyróżnia? Przede wszystkim nieskażona przyroda, niesamowita bioróżnorodność oraz spokój, którego próżno szukać w bardziej turystycznych miejscach. To idealna destynacja zarówno dla miłośników plażowania, jak i aktywnych podróżników. Możesz zanurzyć się w krystalicznie czystej wodzie, nurkować z rekinami wielorybimi lub odkrywać malownicze szlaki piesze prowadzące przez dżunglę.
Nie sposób mówić o Seszelach bez wspomnienia o ich plażach. Anse Lazio, Anse Source d’Argent, Beau Vallon – to tylko kilka z nich. Miękki, biały piasek, bujna roślinność i granitowe formacje skalne tworzą niepowtarzalny krajobraz, który wygląda jak żywcem wyjęty z pocztówki. Ale Seszele to nie tylko plaże! To także dom dla gigantycznych żółwi, tajemniczych lasów palmowych Vallée de Mai i wodospadów ukrytych wśród tropikalnej roślinności. Jeśli zastanawiasz się, co zobaczyć na Seszelach, to masz już pierwsze wskazówki!
Sprawdź mój przewodnik Seszele na wlaną rękę i odkryj najpiękniejsze plaże, atrakcje oraz lokalne smaki.
Więcej szczegółowych informacji o Seszelach znajdziesz na moim blogu tutaj.
Planowanie podróży na Seszele zaczyna się od wyboru odpowiedniego terminu. Na szczęście, ten raj na ziemi można odwiedzać przez cały rok! Seszele leżą w strefie klimatu tropikalnego, co oznacza wysokie temperatury i wilgotność przez większość roku. Nie oznacza to jednak, że każda pora roku jest równie idealna. Sprawdź, kiedy najlepiej zaplanować swoją wizytę!
Na Seszelach wyróżnia się dwie główne pory roku: suchą i deszczową. Pora sucha przypada na okres od maja do września. Wtedy temperatury są nieco niższe, a wiatr południowo-wschodni sprawia, że wilgotność jest bardziej znośna. To doskonały czas na trekking, zwiedzanie oraz spokojne plażowanie. Pora deszczowa trwa od listopada do marca i choć opady mogą być intensywne, to rzadko trwają cały dzień. Dodatkowo, morze jest wtedy cieplejsze, co sprzyja nurkowaniu i snorkelingowi.
Nie ma złego czasu na podróż na Seszele. Wszystko zależy od tego, co planujesz robić!
Wiesz, że stworzyłam przewodnik po Seszelach, który zawiera wszystkie niezbędne informacje, które ułatwią Ci zwiedzanie wysp? Podpowiem Ci (i pokażę na zdjęciach!), które plaże musisz koniecznie odwiedzić, które wyspy odwiedzić, gdzie najlepiej nocować i co pysznego zjeść na każdej z wysp. Ale to nie wszystko! Przygotowałam także gotowy Plan zwiedzania na 10 dni, z którym nie ominie Cię żadna seszelska perełka! Sprawdź sam tutaj.
Seszele wydają się odległe, ale dotarcie na nie wcale nie jest takie trudne. Wystarczy dobrze zaplanować podróż i wybrać odpowiednie połączenie lotnicze. Oto kilka wskazówek, które pomogą Ci zorganizować loty na Seszele i dotrzeć tam bez zbędnych komplikacji!
Planujesz podróż na Seszele? Przewodnik na własną rękę to Twój niezbędnik w odkrywaniu tego egzotycznego raju!
Głównym lotniskiem na Seszelach jest międzynarodowy port lotniczy Mahé (SEZ), który obsługuje loty z różnych zakątków świata. Nie ma jednak bezpośrednich połączeń z Polski, więc konieczna jest przesiadka. Popularne trasy prowadzą przez Dubaj, Doha, Addis Abebę lub Stambuł. Warto wcześniej sprawdzić dostępne opcje i porównać ceny biletów, aby znaleźć najkorzystniejszą ofertę.
Niestety, bezpośrednich lotów z Polski na Seszele na razie brak. Najwygodniejszymi opcjami są przesiadki w głównych hubach lotniczych, takich jak:
Chcesz wiedzieć, jak najtaniej dostać się na Seszele?
Jeśli szukasz sprytnego sposobu na oszczędzenie na lotach i chcesz poznać najlepsze triki na organizację budżetowej podróży na Seszele, koniecznie zajrzyj do mojego ebooka Seszele na własną rękę. Znajdziesz w nim nie tylko szczegółowe porady dotyczące lotów, ale też sprawdzone wskazówki na temat transportu między wyspami, noclegów, jedzenia i oczywiście najpiękniejszych atrakcji Seszeli! Dzięki temu przewodnikowi planowanie Twojej podróży będzie dziecinnie proste.
Przed wyjazdem na Seszele zapoznaj się z moim przewodnikiem, aby nie przegapić najważniejszych atrakcji.
Seszele to prawdziwy raj na ziemi, a każda wyspa oferuje coś unikalnego. Jeśli zastanawiasz się, co zobaczyć, poniższa lista pomoże Ci zaplanować podróż marzeń!
Stolica Seszeli – Victoria, choć niewielka, zachwyca kolonialną architekturą, barwnymi targami i egzotycznym klimatem. Warto zajrzeć na targ Sir Selwyn Selwyn-Clarke, gdzie można kupić świeże owoce, przyprawy i lokalne rękodzieło. Nie przegap też małego zegara przypominającego londyński Big Ben – symbol miasta.
Beau Vallon to idealne miejsce na relaks, kąpiele w turkusowej wodzie i snorkeling. To najbardziej popularna plaża na Mahé, ale mimo to nie traci swojego uroku. Jeśli szukasz bardziej dzikiego zakątka, wybierz Anse Intendance – to prawdziwy raj dla miłośników fal i białego piasku.
Praslin to wyspa, która zachwyca przyrodą. Największą atrakcją jest rezerwat Vallée de Mai, wpisany na listę UNESCO. To tutaj rosną legendarne palmy coco de mer, których gigantyczne orzechy mają niezwykły kształt. Spacer po dżungli pozwala poczuć magię dziewiczej przyrody. A jeśli marzysz o kąpieli w lazurowej wodzie, odwiedź Anse Lazio – jedną z najpiękniejszych plaż na świecie.
Na La Digue czas płynie wolniej. To tutaj zamiast samochodów królują rowery. Przejażdżka po wyspie prowadzi do jednej z najbardziej malowniczych plaż na świecie – Anse Source d’Argent. Granitowe skały, biały piasek i krystalicznie czysta woda sprawiają, że to miejsce wygląda jak z bajki.
Bardziej szczegółowo opisałam to we wpisie: Seszele atrakcje – przewodnik po rajskich wyspach.
Podróżowanie między wyspami Seszeli to część przygody! Możesz wybierać spośród różnych form transportu – od opcji bardziej budżetowych po wygodne i szybkie sposoby przemieszczania się. W moim przewodniku Seszele na własną rękę znajdziesz szczegółowe informacje na temat najlepszych środków transportu, w zależności od Twojego planu podróży. Dodatkowo, dołączyłam linki do biletów, dzięki czemu w kilka minut ogarniesz całą logistykę!
Seszele to tropikalny raj, dlatego warto dobrze przemyśleć, co zabrać. Lekka, przewiewna odzież, strój kąpielowy, kapelusz i dobre kremy z filtrem 50 UV to podstawa. Nie zapomnij o wygodnym obuwiu do zwiedzania oraz butach do wody – przydadzą się na niektórych plażach. Jeśli planujesz snorkeling, warto zabrać własny sprzęt, choć można go też wypożyczyć na miejscu.
Dobra wiadomość – na Seszele nie potrzebujesz wizy, jeśli Twój pobyt nie przekroczy 90 dni. Przy wjeździe wymagany jest paszport ważny co najmniej 6 miesięcy. Wymagane jest również zezwolenie na wjazd – szczegółowo opisuję to w moim ebooku – “Seszele na własną rękę”.
Jeśli chodzi o zdrowie, nie ma obowiązkowych szczepień, ale warto mieć aktualne szczepienia przeciwko tężcowi i WZW A/B.
Walutą Seszeli jest rupia seszelska (SCR), choć w wielu miejscach akceptowane są również euro i dolary. Najlepiej mieć przy sobie gotówkę na mniejsze wydatki, ale karty płatnicze są akceptowane w większości hoteli i restauracji.
Kuchnia Seszeli to prawdziwa uczta dla zmysłów! Znajdziesz tu połączenie wpływów afrykańskich, francuskich, indyjskich i chińskich, które razem tworzą wyjątkową mieszankę smaków. Warto spróbować klasyków, takich jak curry z ośmiornicy, grillowana ryba w sosie kreolskim czy ladob – deser na bazie bananów, mleka kokosowego i wanilii. Popularnym dodatkiem są także chutneye z papai i mango, które dodają potrawom słodko-pikantnego smaku.
Sprawdź przewodnik Seszele na własną rękę – znajdziesz w nim zestawienie najlepszych restauracji na wyspach – zarówno dla tych, którzy szukają budżetowych opcji, jak i miejsc idealnych na romantyczną kolację z widokiem na ocean. Podpowiem Ci, gdzie zjesz lokalne specjały w przystępnych cenach, ale także gdzie warto się wybrać, jeśli masz ochotę na wyjątkowe kulinarne doznania w eleganckiej atmosferze. Smacznego!
Na Seszelach znajdziesz szeroką gamę noclegów – od przytulnych bungalowów przy plaży, przez komfortowe apartamenty, aż po ekskluzywne wille i pięciogwiazdkowe hotele. Jeśli zależy Ci na budżetowym wyjeździe, możesz wybrać pensjonaty prowadzone przez lokalnych mieszkańców, które oferują wygodne warunki w przystępnych cenach. Natomiast jeśli marzysz o luksusowym wypoczynku, Seszele mają w zanadrzu prywatne resorty z willami na wodzie i widokiem na lazurowy ocean.
W Seszele przewodnik na własną rękę znajdziesz listę najlepszych noclegów na każdą kieszeń.
W Seszele przewodnik na własną rękę znajdziesz listę najlepszych noclegów na wyspach Mahé, Praslin i La Digue. Podpowiadam, gdzie nocować, jeśli chcesz podróżować oszczędnie, ale też zdradzam najbardziej fancy i luksusowe hotele, w których możesz cieszyć się najwyższym standardem i bajecznymi widokami. Dzięki temu wybierzesz idealne miejsce na pobyt dopasowane do Twoich potrzeb i budżetu!
Planujesz wyjazd na Seszele, ale nie wiesz, od czego zacząć? Mój przewodnik Seszele na własną rękę to kompleksowy zestaw informacji, który pomoże Ci zaplanować idealną podróż na własną rękę!
Mój ebook to efekt wielu godzin researchu i osobistych doświadczeń. Zawiera sprawdzone informacje, dzięki którym unikniesz pułapek turystycznych i w pełni wykorzystasz czas na Seszelach. To nie tylko przewodnik, ale także gotowy plan zwiedzania, który zaoszczędzi Ci mnóstwo czasu i stresu!
Dziesiątki podróżników skorzystało już z mojego przewodnika i zaplanowały niezapomniane wakacje na Seszelach. Czytelnicy chwalą go za przejrzystość, konkretne wskazówki i masę praktycznych informacji. Sam zobacz, co mówią o przewodniku:
Natalia:
Zachwyt!! Właśnie czytam ebooka i jestem mega zadowolona. Przede wszystkim, widać jak dużo roboty włożyłaś w każdą z tych stron. Są dopracowane pod każdym względem – graficznym, merytorycznym, praktycznym, wow! Uwzględniłaś dosłownie każdy możliwy aspekt podróży – jest tu wszystko! A ten gotowy plan wyjazdu to dla mnie totalny sztos. Strona organizacyjna takiego tripu to zwykle dla mnie źródło wielu niepewności, a dzięki Tobie w końcu widzę, że nie ma się czego obawiać i z takim przewodnikiem czuję się na tyle bezpiecznie, że mogłabym kupować bilet chociażby już dziś! Wielki szacun – ten eBook to złoto!
Ania:
Genialny przewodnik po Seszelach! Masa praktycznych informacji, mapy, przepiękne zdjęcia i fantastyczny, przemyślany plan podróży po Seszelach. No i te bonusy! Mistrzostwo! Naprawdę nie dało się lepiej – gratulacje Karolina!
Paulina:
Wspaniały eBook! Bardzo przejrzyście napisany, zawiera masę informacji takich jak co potrzebujemy przed wyjazdem, co warto zabrać ze sobą, jak się poruszać po wyspach, szczegółowy opis plaż oraz gdzie znajdziesz najpiękniejsze. Genialny dopracowany plan podróży!Ogromny plus za rozdział co jest wymagane przed planowaniem ślubu na Seszelach.
Sprawdź Seszele Przewodnik na własną rękę już teraz!
Seszele to nie tylko rajskie plaże i turkusowa woda. Archipelag skrywa wiele fascynujących tajemnic, które sprawiają, że jest miejscem absolutnie wyjątkowym.
Na Seszelach rośnie jedna z najbardziej niezwykłych roślin na świecie – palma seszelska, która wydaje największe i najcięższe nasiona na świecie, zwane coco de mer. Ich unikalny kształt i imponujący rozmiar sprawiają, że są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych symboli Seszeli. Znajdziesz je głównie w rezerwacie Vallée de Mai na wyspie Praslin, który jest wpisany na listę UNESCO.
Seszele to prawdziwy raj dla miłośników przyrody. To tutaj żyje m.in. seszelski czarny papug, jeden z najrzadszych ptaków na świecie. W tutejszych lasach spotkasz również gigantyczne żółwie Aldabra, które mogą żyć nawet ponad 150 lat! Archipelag kryje w sobie także mnóstwo endemicznych gatunków roślin, w tym rzadkie orchidee i tropikalne drzewa, których nie znajdziesz nigdzie indziej na świecie.
Seszele to nie tylko piękne plaże, ale także wyjątkowa kultura, dziewicza przyroda i niezliczone atrakcje. Podróż na te rajskie wyspy to gwarancja niezapomnianych wspomnień i prawdziwego relaksu w otoczeniu nieskażonej natury.
Podróżowanie na własną rękę pozwala w pełni doświadczyć magii Seszeli – bez ograniczeń, we własnym tempie i zgodnie z własnymi preferencjami. Możesz odkrywać ukryte zakątki, zatrzymywać się tam, gdzie chcesz, i cieszyć się każdą chwilą w swoim rytmie.
Dzięki odpowiedniemu przygotowaniu i mojemu przewodnikowi Seszele na własną rękę możesz mieć pewność, że Twoja podróż będzie nie tylko ekscytująca, ale i dobrze zaplanowana. Nie czekaj, zacznij planować swoje wymarzone wakacje już dziś!
Zapisz się do newslettera i otrzymuj podróżnicze informacje na swoją skrzynkę mailową.
Masz ochotę na mały reset, najlepiej w pięknych okolicznościach przyrody, ale nie chcesz tracić połowy urlopu na dojazdy? Czarnogóra to strzał w dziesiątkę. Ma wszystko, czego potrzeba na krótki, intensywny wyjazd — i co najlepsze, wszystko jest blisko siebie. Góry wpadające prosto do morza, klimatyczne miasteczka, dzikie zatoczki i punkty widokowe, które robią robotę. A to wszystko w miejscu, które wciąż nie zostało zadeptane przez tłumy.
Czarnogóra to mały kraj z wielkim sercem. Leży nad Adriatykiem, zaraz obok Chorwacji, ale zamiast rozdmuchanych kurortów znajdziesz tu coś bardziej swojskiego. Klimat bałkański, ale z domieszką śródziemnomorskiej lekkości. Ludzie są gościnni, ceny nadal całkiem przyjazne, a jedzenie? Pyszne i konkretne – jak trzeba. Jeśli więc zastanawiasz się, co zobaczyć w Czarnogórze i czy da się ogarnąć coś sensownego w 4 dni — da się, i to z przytupem.
Ten wpis to gotowy plan zwiedzania Czarnogóry samochodem – bez spiny, ale z konkretem. Opowiem Ci, gdzie warto pojechać, co koniecznie zobaczyć, gdzie zatrzymać się na zdjęcia i gdzie dobrze zjeść. A do tego dorzucę praktyczne wskazówki, żebyś nie musiał się głowić przed wyjazdem.
Sprawdź też moją rolkę na Instagramie TUTAJ, aby zobaczyć miejsca, o których mówię w tym wpisie.
Gotowy? No to ruszamy w drogę!
Najłatwiejsza opcja to tanie linie lotnicze. My lecieliśmy Ryanairem z Gdańska do Podgoricy. Lot kosztował około 400 zł za osobę – z plecakiem, więc spokojnie dało się spakować na 4 dni. Tych połączeń jest coraz więcej, więc spokojnie można upolować coś w dobrej cenie, nawet last minute.
Auto to podstawa, jeśli chcesz naprawdę zobaczyć to, co Czarnogóra ma najlepszego. My wypożyczyliśmy samochód bezpośrednio na lotnisku w Podgoricy w firmie Carwizz. Koszt wynajmu na 4 dni to około 500 zł, ale najważniejsze: wzięliśmy dodatkowe ubezpieczenie za około 14 euro za dobę. Dzięki temu nie musieliśmy blokować żadnego depozytu na karcie. Mega wygoda i zero stresu przy oddawaniu auta.
Stan dróg w Czarnogórze jest naprawdę w porządku. Zdecydowanie lepsze niż w Albanii i zaskakująco dobrze utrzymane. Sieć drogowa jest gęsta i pozwala sprawnie przemieszczać się między największymi atrakcjami. Do czego możemy się przyczepić? Droga dojazdowa łącząca Budvę z Kotorem jest w totalnym remoncie, więc czas przejazdu między tymi dwoma miastami jest znacznie wydłużony.
Jedyna opłata drogowa, jaką ponieśliśmy, to przejazd przez Tunel Sozina w drodze powrotnej na lotnisko.
Co do parkowania — w turystycznych miejscach często trzeba zapłacić, ale kwoty są raczej symboliczne - od 1 do 2 euro za godzinę. Najdrożej jest w Sveti Stefan, gdzie za godzinę trzeba zapłacić 4-5 euro w zależności od sezonu. A jak całkowicie za darmo zaparkować w Sveti Stefan, zdradzam w tym wpisie.
Jeśli planujesz trasę podobną do naszej, oto dwa sprawdzone miejsca:
Zanim ruszysz odkrywać górskie serpentyny, urokliwe zatoczki i kamienne uliczki Kotoru, warto poznać kilka praktycznych spraw. Bo choć Czarnogóra to nieduży kraj, to pod względem organizacji podróży może Cię nieźle zaskoczyć – i to pozytywnie!
Tak, Czarnogóra jest bardzo bezpieczna – to jeden z powodów, dla których ten kraj cieszy się coraz większą popularnością wśród podróżników z Polski. My przez cały pobyt nie mieliśmy żadnej nieprzyjemnej sytuacji. W Budvie, Kotorze czy na mniej turystycznych trasach – wszędzie spotykaliśmy uśmiechniętych, pomocnych ludzi. I to nie jest marketingowy frazes – autentycznie, Czarnogórcy są turbo przyjaźni.
Nie oznacza to oczywiście, że można zapomnieć o zdrowym rozsądku. Jak wszędzie, warto mieć oko na portfel w tłocznych miejscach czy nie zostawiać rzeczy bez nadzoru na plaży. Ale to bardziej standardowa ostrożność niż jakaś konieczność.
Jeśli nie wyobrażasz sobie wyjazdu bez stałego dostępu do mapy, Instagrama i wyszukiwania najbliższej piekarni z burekiem, to dobra wiadomość – Czarnogóra ma świetny zasięg.
My skorzystaliśmy z karty eSIM w Revolucie i działała bez zarzutu – szybki internet LTE nawet w bardziej górzystych terenach. Alternatywnie można kupić lokalną kartę SIM, np. w sieci Telenor czy MTEL, w kioskach lub na lotnisku. Pakiet 10 GB kosztuje około 10–12 EUR, co dla wielu będzie bardziej opłacalne niż drogi roaming od operatora z Polski.
Jeśli Twój telefon obsługuje eSIM – to polecamy właśnie to rozwiązanie. 3GB w Revolucie kosztuje 40 PLN. Nam taki pakiet w zupełności wystarczył, a nawet wróciliśmy z niewykorzystanym w pełni.
Choć Czarnogóra nie jest członkiem Unii Europejskiej ani strefy euro, to... płaci się tam właśnie w euro! I to od lat.
Nie musisz więc wymieniać złotówek na żadną egzotyczną walutę. Wystarczy, że zabierzesz euro z Polski albo wypłacisz je na miejscu z bankomatu. Bankomaty są powszechnie dostępne i akceptują najpopularniejsze karty. Uważaj tylko na prowizje – niektóre bankomaty proponują przewalutowanie z niezbyt korzystnym kursem. Wybieraj „withdrawal without conversion”. W większości restauracji, hoteli i większych sklepów bez problemu zapłacisz kartą. Ale w małych knajpach, straganach czy na parkingach – miej zawsze trochę gotówki.
To pytanie pojawia się bardzo często i wcale się nie dziwimy, bo odpowiedź nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać. Tak – paszport jest potrzebny, jeśli lecisz samolotem!
Czarnogóra nie należy do strefy Schengen, więc mimo że możesz tam wjechać z dowodem osobistym (np. autem przez Chorwację), to na lotniskach wymagany jest paszport – przynajmniej podczas odprawy i kontroli granicznej. My lecieliśmy z Polski Ryanairem do Podgoricy i paszport był obowiązkowy. Na miejscu nie musisz się nim posługiwać, ale do wylotu bez niego się nie dostaniesz.
Jeśli lubisz zwiedzać w swoim tempie, zatrzymywać się tam, gdzie akurat widok aż krzyczy „zrób mi zdjęcie”, i nie chcesz tracić czasu na komunikację publiczną, to odpowiedź jest prosta: samochód to Twój najlepszy przyjaciel w Czarnogórze.
Plan jest prosty, ale konkretny. Podzieliliśmy Czarnogórę na cztery intensywne dni. Każdy dzień to inne oblicze tego kraju – od górskich widoków po klimatyczne miasteczka z kamienia, aż po wybrzeże, które mogłoby śmiało konkurować z południem Włoch.
Już od pierwszego dnia wiedzieliśmy, że Czarnogóra to był dobry wybór. Gdy tylko opuściliśmy lotnisko w Podgoricy, ruszyliśmy w kierunku miejsca, które od dawna chodziło nam po głowie – Pavlova Strana, czyli punkt widokowy na malowniczą rzekę Rijeka Crnojevića. Jeśli szukasz odpowiedzi na pytanie „Czarnogóra – co zobaczyć na początek?” – to właśnie tutaj powinieneś się udać.
To jedno z tych miejsc, gdzie stoisz, patrzysz i… przez dłuższą chwilę nie mówisz nic. Bo niby widziałeś już różne zdjęcia w internecie, ale w rzeczywistości to wygląda jeszcze lepiej.
Rzeka Crnojevića wije się pomiędzy wzgórzami, tworząc niesamowite zakola, a wszystko to otulone jest zielenią. Latem – eksplozja kolorów, wiosną – soczysta zieleń i mgły nad wodą, a jesienią – ciepłe odcienie pomarańczu. To miejsce wygląda dobrze o każdej porze roku. I uwierz, aparat w telefonie aż się prosi, żeby robić zdjęcia.
Wskazówka: najlepiej podjechać samochodem pod sam punkt widokowy. Miejsce nie jest idealnie oznaczone, więc warto wcześniej wbić w Google Maps: Pavlova Strana Viewpoint. W sezonie nie ma tu tłumów, co też działa na plus.
Po sesji zdjęciowej warto zjechać serpentynami w dół do samej miejscowości Rijeka Crnojevića. To maleńkie, spokojne miasteczko nad rzeką. Znajdziesz tu kilka restauracji i kawiarni z widokiem na wodę – idealne miejsce na kawę albo mały lunch. Nie spodziewaj się tłumów. Raczej cisza, kilka łódek na wodzie i totalny chill.
Można też wykupić krótki rejs po rzece – więc, jeśli masz czas i chcesz zobaczyć okolicę z innej perspektywy, warto.
Drugi dzień naszej podróży to czysta przyjemność – zero pośpiechu, maksimum spacerów i pocztówkowych widoków. Rano ruszyliśmy do Budvy, żeby zgubić się (dosłownie!) w uliczkach Starego Miasta, a popołudnie spędziliśmy w okolicy Sveti Stefan – tej słynnej wysepki, którą widzieliście już pewnie na setkach zdjęć z drona.
Wielu kojarzy Budvę z imprezami i hotelami, ale dla nas najcenniejsza była Stara Budva – czyli niewielkie, zamknięte w murach śródziemnomorskie stare miasto, które momentami przypomina bardziej Dubrownik w miniaturze niż wakacyjny kurort.
Spacerując po wąskich kamiennych uliczkach, co chwila trafiasz na małe galerie, lokalne butiki, klimatyczne knajpki i kościoły, które pamiętają czasy Wenecjan. Są też fragmenty murów miejskich, na które można wejść i spojrzeć na morze z góry. Tylko uwaga – latem bywa tu tłoczno, więc najlepiej przyjść rano albo wieczorem.
Po porannym spacerze w Starej Budvie ruszyliśmy na południe, w stronę Sveti Stefan. To tylko około 15–20 minut jazdy samochodem, ale różnica w klimacie ogromna – tutaj zaczyna się luksus.
Choć kiedyś mieścił się tam luksusowy hotel Aman Resort, dziś wyspa jest zamknięta dla turystów. Ale spokojnie – najpiękniejsze i tak dzieje się na zewnątrz, bo widok na wysepkę to nadal jeden z najbardziej efektownych krajobrazów w całej Czarnogórze. Najlepsze zdjęcia zrobisz z punktu widokowego przy głównej drodze, tuż nad zatoczką (np. okolice Villa Slavica albo punkt panoramiczny na górze).
O Sveti Stefan i historii tego miejsca napisałam osobny, bardziej szczegółowy przewodnik tutaj.
Trzeciego dnia wybraliśmy się do Kotoru – miasta, które łączy klimat średniowiecza z surowością gór i spokojem zatoki. Jeśli lubisz kręte, wąskie uliczki, kamienne domy i zapach kawy o poranku, to pokochasz to miejsce od razu.
Kotor leży w Boka Kotorska, czyli malowniczym fiordzie, który nie bez powodu nazywany jest "najdalej wysuniętym fiordem południa". Już sam dojazd serpentynami daje emocje!
Miasto wpisane jest na listę UNESCO i choć nie jest duże, to można się tam naprawdę zgubić (i to jest jego największy urok!). Przechadzając się uliczkami, co chwilę trafialiśmy na ukryte place, mini kawiarenki i zaułki, które wyglądały jak z filmowego planu.
W centrum znajduje się sporo kotów – dosłownie. Kotor to prawdziwa kocia stolica Czarnogóry. Sklepiki z magnesami z kotami, pomnik kota, a nawet muzeum kotów – serio, miłośnicy mruczków będą w niebie.
Ale najważniejszy punkt dnia to wejście na twierdzę św. Jana. Jeśli jesteś fanem widoków „na wysokości” – to jest punkt obowiązkowy. Przygotuj się na około 1350 kamiennych schodów. Brzmi groźnie? No, trochę tak – ale widok z góry wynagradza wszystko. Widzisz całą zatokę, dachy Kotoru, góry i błękit wody, który mieni się jak w Photoshopie.
Bilet kosztuje 15 euro za osobę (stan na 2025 rok) i można go kupić przy wejściu. My weszliśmy wcześnie rano – około 8:30 – i to był strzał w dziesiątkę. Nie było jeszcze tłumów, a słońce dopiero zaczynało przygrzewać.
Tip: Zabierz ze sobą wodę, krem z filtrem, czapkę i dobre buty – niektóre stopnie są nierówne i śliskie. Spodziewaj się, że może też mocno wiać na górze. Na górze warto zostać chwilę dłużej – odpocząć, popatrzeć na panoramę i po prostu nacieszyć się tym momentem. To jeden z tych widoków, które na długo zostają w głowie.
Na zakończenie naszego czarnogórskiego wypadu zaplanowaliśmy coś wyjątkowego, ale już na totalnym luzie – żeby nacieszyć się klimatem i nie gonić z miejsca na miejsce. Padło na Perast, urocze miasteczko oddalone od Kotoru o jakieś 20 minut jazdy samochodem. Choć malutkie (ma niespełna 400 mieszkańców!), to absolutnie bajkowe.
Tu nie chodzi o „co zobaczyć” – chodzi o to, żeby tu być. Perast ma tylko jedną główną ulicę, ciągnącą się wzdłuż wybrzeża. Spacerując nią, mijasz eleganckie kamienice, zabytkowe kościółki i kilka nienachalnych restauracji z tarasami niemal wchodzącymi do morza. To miejsce, gdzie czas się zatrzymał, a Ty masz ochotę zatrzymać się razem z nim.
Jedną z największych atrakcji Perastu jest możliwość rejsu łódką na Wyspę Matki Boskiej na Skale (Gospa od Škrpjela). To sztuczna wysepka z barokowym kościołem o charakterystycznej niebieskiej kopule, którą widać już z brzegu.
Cena rejsu: 20 EUR za osobę z wypłynięciem z Kotoru.
Czas rejsu: dosłownie 40 minut w jedną stronę, ale wrażenia – bezcenne.
Na wyspie można wejść do środka kościoła i niewielkiego muzeum, ale największą frajdą jest po prostu rozejrzenie się wokół – 360 stopni widoków na góry, wodę i Perast w oddali. Uwaga – w sezonie bywa tłoczno, więc polecamy wybrać się tam rano lub przed zachodem słońca, kiedy wszystko robi się złote i spokojniejsze.
Plan ułożyliśmy w formie pętli, żeby nie robić kilometrów na darmo. Samochód wypożyczyliśmy na lotnisku w Podgoricy, więc stąd zaczynaliśmy i tu wracaliśmy.
Trasa wyglądała tak:
Podgorica ➡ Pavlova Strana ➡ Budva (nocleg) ➡ Sveti Stefan ➡ Kotor ➡ Dobrota (nocleg) ➡ Perast ➡ Podgorica
Dziennie pokonywaliśmy ok. 50–100 km, więc spokojnie dało się wszystko ogarnąć bez pośpiechu. Czarnogóra jest kompaktowa – to jej ogromny atut. Nie marnujesz dnia na jazdę, a zmieniasz klimat co kilka godzin.
Czarnogóra to jeden z tych krajów, które zaskakują już od pierwszego dnia. Mimo niewielkiej powierzchni, oferuje mnóstwo różnorodnych atrakcji – od klimatycznych starówek po spektakularne widoki na góry i zatoki. Ten czterodniowy plan zwiedzania pozwoli Ci zobaczyć najważniejsze perełki: Budvę, Kotor, Perast i kultowy Sveti Stefan.
Dzięki samochodowi możesz wygodnie poruszać się między miejscami i zatrzymywać tam, gdzie widoki zapierają dech. Warto jednak wcześniej dobrze zaplanować trasę i zarezerwować noclegi – zwłaszcza w sezonie letnim.
Czy Czarnogóra jest droga? Nie. W porównaniu do zachodniej Europy ceny są wciąż przystępne – zarówno jeśli chodzi o jedzenie, paliwo, jak i atrakcje.
Czarnogóra w 4 dni to świetny wybór dla każdego, kto szuka połączenia pięknych widoków, plaż, historii i spokoju. I choć na pewno nie zobaczysz wszystkiego, ten plan daje Ci solidną bazę i… apetyt na więcej.