Bądźmy w kontakcie!
Zapisz się do newslettera i otrzymuj podróżnicze informacje na swoją skrzynkę mailową.
Planujesz urlop, chcesz odwiedzić Seszele, ale zastanawiasz się, którą wyspę wybrać? Decyzja ta ma kluczowe znaczenie, bo od niej zależy, jakie atrakcje, klimat i aktywności będą Ci towarzyszyć podczas podróży. W tym przewodniku przeanalizujemy najpopularniejsze wyspy Seszeli, takie jak Mahé, Praslin i La Digue, oraz te mniej znane, takie jak Curieuse czy Coco Island, aby ułatwić Ci wybór. Dowiesz się również, na co zwrócić uwagę przy planowaniu wakacji: od budżetu po typ podróży.
Jeśli zastanawiasz się nad podróżą na Seszele, którą wyspę wybrać zależy od tego, czy wolisz dziką naturę, luksus czy lokalny klimat.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego wpisu będziesz już doskonale wiedział/wiedziała, którą wyspę wybrać na Seszele.
Seszele to archipelag ponad 100 wysp, położony na Oceanie Indyjskim. Wyspy te słyną z nieskazitelnie białych plaż, krystalicznej wody oraz unikalnej flory i fauny. Co więcej, każda z wysp oferuje coś wyjątkowego — od luksusowych kurortów na Felicité, po przyrodnicze skarby na Curieuse. Różnorodność krajobrazów i możliwości sprawia, że Seszele są wymarzonym miejscem dla każdego podróżnika.
Szukasz praktycznych informacji o Seszelach? Zapoznaj się z serią wpisów dotyczącą Seszeli.
Znajdziesz tam kilka wpisów blogowych, dzięki którym zaplanujesz Twój wyjazd na Seszele od A do Z.
Zanim zdecydujesz, która wyspa Seszeli będzie dla Ciebie najlepsza, warto zastanowić się nad kilkoma kluczowymi kwestiami:
Którą wyspę wybrać? Rozważenie tych kwestii pomoże Ci dokonać najlepszego wyboru i zapewnić sobie niezapomniany wypoczynek na Seszelach. A teraz sprawdźmy, co ma do zaoferowania każda z seszelskich wysp!
Planujesz podróż na Seszele na własną rękę? Idealnie się składa! Napisałam ebook, w którym pokażę Ci, jak zorganizować niezapomniany wyjazd na rajskie wyspy samodzielnie i oszczędzić przy tym pieniądze! Dzięki mojemu ebookowi odkryjesz, jak zaplanować wymarzone wakacje bez stresu, a sam przewodnik zwróci Ci się wielokrotnie! Ebook „Seszele na własną rękę” to zbiór niezbędnych informacji, które krok po kroku pomogą Ci samodzielnie zorganizować podróż na najciekawsze seszelskie wyspy: Mahe, Praslin i La Digue. Dowiesz się z niego między innymi, Jakie formalności musisz dopełnić przed wyjazdem? Jak poruszać się na wyspach oraz pomiędzy nimi? Gdzie wypożyczyć auto na Mahe i Praslin? Gdzie nocować budżetowo lub luksusowo? I wiele innych!
Nie wiesz, jadąc na Seszele, którą wyspę wybrać? Podpowiadam, na co zwrócić uwagę!
Seszele – którą wyspę wybrać, aby cieszyć się najlepszymi plażami i niesamowitymi widokami?
Mahé, największa wyspa Seszeli, jest sercem archipelagu i bramą do tropikalnego raju. To właśnie tutaj znajduje się stolica kraju, Victoria, pełna kolorowych targowisk, historycznych zabytków i wyjątkowych doświadczeń. Tutaj też na pewno wyląduje Twój samolot i stąd będziesz przemieszczał się na kolejne wyspy. Mahe oferuje zróżnicowany krajobraz – od idyllicznych plaż po bujne, górskie “wnętrze” wyspy. Jeżeli zastanawiasz się, którą wyspę wybrać, Mahe pod tym względem będzie idealne.
Victoria to jedno z najmniejszych miast świata, lecz mimo to tętni życiem. Targ Sir Selwyn Clarke jest obowiązkowym punktem dla miłośników lokalnych produktów – znajdziesz tu owoce, przyprawy i świeże ryby. Warto też odwiedzić Clock Tower, miniaturkę londyńskiego Big Bena, oraz ogrody botaniczne pełne egzotycznej roślinności.
Mahé to raj dla plażowiczów. Najsłynniejszą z nich jest Beau Vallon – długa, piaszczysta linia brzegowa, gdzie można cieszyć się krystalicznie czystą wodą, snorkelingiem czy tradycyjnymi kramikami z jedzeniem. Ukryte plaże, takie jak Anse Intendance, oferują intymność i kontakt z dziką naturą. Najpiękniejsze jest to, że większość plaż na Mahe prawdopodobnie będziesz miał tylko dla siebie.
W moim ebooku Seszele na własną rękę znajdziesz listę najpiękniejszych plaż na Mahe wraz ze zdjęciami, informacjami, jak do nich dotrzeć oraz praktycznymi informacjami.
Myślałeś, że na Seszelach można tylko plażować? Nic bardziej mylnego! Środkowa część wyspy Mahé to mekka dla miłośników pieszych wędrówek. Morne Seychellois National Park kryje tropikalne ścieżki prowadzące przez gęste lasy i oferujące zapierające dech w piersiach widoki na wyspę. Wspinaczka na szczyt Morne Seychellois to wyzwanie, które z pewnością warto podjąć.
Mahé oferuje również sporty wodne – nurkowanie w pobliżu wysp Sainte Anne Marine National Park to eksploracja nieskazitelnych raf koralowych. Rejsy katamaranem pozwalają odkryć inne wyspy Seszeli, a galerie artystyczne na wyspie dają wgląd w lokalną sztukę.
Mahé to mieszanka kultur kreolskiej, francuskiej i angielskiej, co wyraźnie widać w kuchni. W lokalnych restauracjach warto spróbować curry z ośmiornicy, świeżych ryb oraz napoju z wódki z palmy kokosowej – Bacca. Kreolskie festiwale, takie jak Kreole Festival w październiku, to idealna okazja, by doświadczyć lokalnej kultury w pełnej okazałości. Przygotowałam dla Ciebie listę najlepszych knajp na Mahe, gdzie zjesz pysznie i to bez rujnowania budżetu. Ale nie tylko! Podpowiem Ci także, w które miejsca się udać na romantyczną kolację z najpiękniejszymi widokami. Znajdziesz je w moim ebooku Seszele na własną rękę [<–KLIK].
Na wyspie znajdziesz luksusowe resorty, takie jak Four Seasons Resort czy Constance Ephelia, ale także liczne pensjonaty i domki w stylu kreolskim, które łączą komfort z autentycznością. Mahé to idealne połączenie natury, kultury i przygody, co czyni ją miejscem wyjątkowym na każdej trasie po Seszelach. W ebooku Seszele na własną rękę czeka na Ciebie lista polecanych noclegów na Mahe, zarówno tych budżetowych, jak i ekskluzywnych, gdzie spędzisz podróż marzeń i to z najpiękniejszymi widokami!
Praslin to druga pod względem wielkości wyspa Seszeli, będąca synonimem luksusu i niezrównanej przyrody. Ta malownicza wyspa jest znana z przepięknych plaż, luksusowych resortów oraz jedynego w swoim rodzaju rezerwatu przyrody.
Park Vallée de Mai, wpisany na listę UNESCO, to prawdziwy raj dla miłośników przyrody. Jest to unikalny las palm Coco de Mer, endemicznych dla Seszeli. Spacerując ścieżkami tego magicznego miejsca, poczujesz się jak w prehistorycznym świecie. To tutaj można podziwiać niezwykłe owoce przypominające kształtem serce (albo pośladki?) oraz usłyszeć głosy rzadkiego ptaka – czarnej papugi.
Wyspa Praslin oferuje wiele przepięknych plaż, które często, podobnie jak na Mahe, będziesz miał dla siebie. Oczywiście jest kilka, jak Anse Georgette, gdzie będzie sporo ludzi, ale na większości jednak panuje kameralna atmosfera. Anse Lazio na Praslin uchodzi za jedną z najpiękniejszych plaż świata. Biały, miękki piasek i lazurowa woda sprawiają, że jest to idealne miejsce na relaks oraz nurkowanie z maską. Skały granitowe nadają plaży charakteru, a pobliskie drzewa kasuarinowe zapewniają cień w słoneczne dni.
A jeśli chcesz odkryć najpiękniejsze plaże na Praslin to koniecznie zajrzyj do mojego ebooka Seszele na własną rękę, gdzie przygotowałam dla Ciebie całą listę plaż, wraz ze zdjęciami i praktycznymi informacjami o trudności dotarcia oraz zapleczu gastronomicznym. Podpowiadam też, gdzie nie wolno się kąpać lub gdzie należy zachować szczególną ostrożność, jeśli chodzi o zwierzęta wodne.
Seszelska wyspa Praslin to kolejne miejsce doskonałe na spacery o zachodzie słońca lub relaks z książką. Jest także idealną bazą wypadową do odwiedzenia sąsiednich wysepek, takich jak Curieuse czy Cousin. Na wyspie możesz spróbować windsurfingu, kajakarstwa lub nurkowania, odkrywając podwodny świat Praslin.
Na Praslin znajdziesz zarówno luksusowe ośrodki, takie jak Constance Lémuria z własnym polem golfowym, jak i bardziej budżetowe opcje, takie jak pensjonaty. Szeroki wybór pozwala na dostosowanie pobytu do każdego stylu podróżowania. A jeśli nie masz czasu na przeszukiwanie Bookingu w poszukiwaniu najlepszego noclegu, to w ebooku Seszele na własną rękę przygotowałam listę noclegów, w których warto się zatrzymać na Praslin – zarówno tych luksusowych, jak i tych budżetowych.
Wyspa Praslin doskonale sprawdzi się dla osób szukających spokoju, harmonii z naturą i odrobiny luksusu. To świetny wybór na romantyczne wakacje we dwoje, ale również dla rodzin z dziećmi, które chcą poznać tropikalny raj. Praslin kusi równowagą między spokojem a dostępem do atrakcji, co czyni ją wyjątkowym miejscem na mapie Seszeli.
La Digue, trzecia pod względem wielkości zamieszkana wyspa Seszeli, to idealne miejsce na całkowite oderwanie się od codzienności. Charakteryzuje ją leniwy, idylliczny klimat i krajobrazy jak z pocztówki – różowe granitowe formacje skalne, biały piasek i turkusowa woda. Co ciekawe, praktycznie nie istnieje tutaj ruch samochodowy, więc jedyną opcją jest poruszanie się rowerem lub spacer.
Anse Source d’Argent, uznawana za jedną z najpiękniejszych plaż świata, to symbol La Digue. Jej charakterystyczne granitowe głazy tworzą malownicze, fotogeniczne zakątki, a spokojna woda doskonale nadaje się do relaksu i snorkelingu. To też jedyna płatna plaża na Seszelach. Jak się na nią dostać i ile to kosztuje podpowiadam w moim przewodniku.
Jak już wcześniej Ci wspominałam, brak samochodów na La Digue sprawia, że rower staje się głównym środkiem transportu. Wypożyczając jednoślad, możesz odkrywać uroki wyspy w swoim tempie, zatrzymując się na ukrytych plażach, takich jak Grand Anse czy Petite Anse.
La Digue to również dom rzadkich gatunków fauny i flory. W rezerwacie Veuve można zobaczyć słynnego czarnego ptaka, Flycatchera seszelskiego, występującego tylko tutaj. Spacer po rezerwacie to idealna okazja, by zbliżyć się do natury.
Wyspa oferuje autentyczne doznania kulinarne. Lokalne knajpki serwują świeże owoce morza, dania z rybą w mleku kokosowym oraz soczyste owoce tropikalne. Nie można przegapić kolacji w lokalnym stylu, z towarzyszeniem muzyki na żywo.
La Digue to także miejsce, gdzie natura i człowiek współistnieją w harmonii. Tradycyjne domy kreolskie, małe farmy wanilii i plantacje kokosa tworzą sielski, rustykalny krajobraz, który sprawia, że czas płynie tu wolniej.
Oprócz plażowania i rowerowych wycieczek warto spróbować kajakarstwa, wędkowania czy nurkowania wokół pobliskich raf koralowych. Wyspa stanowi także świetną bazę wypadową na sąsiednie, niezamieszkane wysepki.
Od rustykalnych pensjonatów po bardziej ekskluzywne wille z widokiem na ocean – La Digue oferuje zróżnicowane opcje noclegowe. Wiele z nich charakteryzuje się ekologicznym podejściem, podkreślając harmonię z otoczeniem.
La Digue to ucieleśnienie „slow life” – miejsce, gdzie czas zatrzymuje się, a Ty możesz cieszyć się pięknem natury w najczystszej postaci.
Seszele to nie tylko znane wyspy Mahé, Praslin i La Digue – ich mniej popularne wyspy oferują zupełnie inne, ale równie niezapomniane doświadczenia. To idealne miejsca zarówno dla miłośników dzikiej przyrody, jak i luksusu oraz prywatności.
Silhouette Island to trzecia co do wielkości wyspa Seszeli, znana z surowej przyrody i bogatej fauny. Większość wyspy to chroniony obszar przyrody, oferujący doskonałe szlaki trekkingowe przez tropikalny las, gdzie można spotkać rzadkie gatunki ptaków i roślin. Urokliwe plaże, takie jak Anse Lascars, oferują spokój i kontakt z naturą.
Na wyspie znajduje się tylko kilka miejsc noclegowych, w tym luksusowy ośrodek Hilton Labriz Resort & Spa. To idealny wybór dla osób pragnących prywatności w tropikalnym otoczeniu.
Denis Island to prywatna wyspa, która łączy w sobie komfort pięciogwiazdkowych bungalowów z dziką przyrodą. Goście mogą delektować się wyjątkowym relaksem na nieskazitelnych plażach, wędkowaniem na pełnym morzu czy odkrywaniem raf koralowych podczas nurkowania. Wyspa promuje zrównoważoną turystykę – produkty używane w kuchni pochodzą z lokalnej uprawy i rybołówstwa.
Desroches Island to również ekskluzywna prywatna wyspa, która zachwyca różnorodnością aktywności wodnych. Oprócz snorkelingu i nurkowania wokół zapierających dech w piersiach raf, można tu spróbować wędkarstwa głębinowego lub wybrać się na rejs po okolicznych wodach. Wyspa oferuje luksusowe wille i apartamenty w ramach Four Seasons Resort, które zapewniają najwyższy poziom komfortu.
Grande i Petite Soeur, znane jako Wyspy Sióstr, to klejnoty Seszeli idealne dla poszukiwaczy wyjątkowych miejsc. Grande Soeur oferuje zapierające dech w piersiach krajobrazy z granitowymi formacjami, a także jedne z najpiękniejszych plaż, takich jak Anse Soleil, otoczone turkusowymi wodami. Wyspa jest popularna wśród nurków, którzy mogą podziwiać niezwykłe rafy koralowe i bogatą faunę morską. Petite Soeur to bardziej zaciszne miejsce – idealne dla tych, którzy marzą o ciszy i kameralnym klimacie.
Wyspy są prywatne, dlatego wstęp wymaga wcześniejszej rezerwacji. Można je zwiedzać podczas wycieczek organizowanych przez lokalne biura podróży. Transport odbywa się łodzią z pobliskich wysp, takich jak Praslin czy La Digue.
Wyspa Św. Teresy to kwintesencja relaksu w seszelskim stylu. Mała i urokliwa, wyróżnia się wyjątkową atmosferą i nieskażoną naturą. Krystaliczne wody oraz białe plaże tworzą scenerię wręcz idealną do odpoczynku. Znajdziesz tutaj zatoczki osłonięte skałami granitowymi oraz niezwykle spokojną atmosferę, która pozwala oderwać się od zgiełku codzienności.
Zdecydowanie tak, szczególnie dla osób szukających kameralnego klimatu oraz pięknych widoków. Na wyspie brak większych ośrodków turystycznych, co dodaje jej niepowtarzalnego uroku. To doskonałe miejsce na snorkeling, spacery po plaży czy po prostu chłonięcie malowniczych widoków.
Coco Island to mała, granitowa wyspa idealna do odkrywania podwodnych skarbów Seszeli. Wokół niej rozciąga się obszar chronionej rafy koralowej, zamieszkałej przez kolorowe ryby, żółwie morskie oraz różnorodne gatunki rafowe. Dzięki spokojnym wodom jest to idealne miejsce do snorkelingu zarówno dla początkujących, jak i doświadczonych miłośników tego sportu.
Na Coco Island można dotrzeć w ramach jednodniowych wycieczek organizowanych z wysp La Digue lub Praslin. Większość biur podróży zapewnia transport łodzią, sprzęt do snorkelingu oraz krótkie przerwy na relaks na plaży. Pamiętaj o odpowiedniej ochronie przed słońcem i kamerze wodoodpornej!
Wyspa Félicité to kwintesencja luksusu i relaksu w sercu tropików. Znana z ekskluzywnych resortów, takich jak słynny Six Senses Zil Pasyon, przyciąga podróżnych szukających prywatności, doskonałych usług i malowniczych widoków. Wyspa jest otoczona spektakularnymi plażami oraz zachęca do aktywności, takich jak nurkowanie, paddleboarding czy joga z widokiem na Ocean Indyjski.
Félicité jest idealnym wyborem dla par i osób szukających wyjątkowego miejsca na miesiąc miodowy. Jest też świetnym punktem wypadowym do zwiedzania okolicznych mniejszych wysp.
Curieuse Island to ostoja gigantycznych żółwi Aldabra, które swobodnie poruszają się po wyspie. Wyspa jest również znana z charakterystycznych drzew takamaka, namorzynów oraz czerwonej ziemi kontrastującej z błękitem oceanu. Jedną z głównych atrakcji jest rezerwat przyrody, gdzie można spacerować ścieżkami prowadzącymi przez namorzyny aż do Anse Jose – dawnej kolonii trędowatych, której ruiny można dziś zwiedzać.
Wyspa oferuje trasy piesze o różnych poziomach trudności, w tym widokowe szlaki przez wzgórza. Popularne są spacery między plażami, gdzie można odkryć dziką przyrodę. Do Curieuse najlepiej dotrzeć z Praslin – łódź w jedną stronę trwa zaledwie 15 minut.
Mahe, Praslin, La Digue – Seszele, którą wyspę wybrać? Każda wyspa na Seszelach ma coś unikalnego do zaoferowania. Niezależnie od tego, czy marzysz o aktywnym wypoczynku, czy o luksusowym relaksie, z pewnością znajdziesz miejsce, które spełni Twoje oczekiwania. Dopasuj wybór do swojego stylu podróży, aby zrealizować swoje marzenia o idealnych wakacjach.
Zapisz się do newslettera i otrzymuj podróżnicze informacje na swoją skrzynkę mailową.
Jeśli zastanawiasz się, czy warto odwiedzić Rzym w 3 dni, odpowiadam od razu – jasne, że warto! Trzy dni to idealny czas na city break w Wiecznym Mieście. Oczywiście, możesz spędzić tu tydzień lub nawet miesiąc i wciąż odkrywać coś nowego. Jednak 3 dni wystarczą, by zobaczyć wszystkie największe atrakcje, poczuć klimat miasta i nacieszyć się prawdziwą włoską kuchnią.
Jeśli dobrze zaplanujesz swoją trasę, spokojnie zaliczysz kultowe miejsca takie jak Koloseum, Forum Romanum, Watykan, Fontannę di Trevi czy klimatyczne uliczki Zatybrza. Co więcej, zostanie Ci nawet trochę czasu na spacerowanie bez konkretnego celu, delektowanie się kawą na słonecznym placu czy złapanie oddechu w jednej z wielu zielonych przestrzeni.
Czy trzy dni to nie za mało na Rzym? Wszystko zależy od tego, jak lubisz zwiedzać. Jeśli preferujesz spokojniejsze tempo, może warto dorzucić jeszcze jeden dzień ekstra. Ale nawet przy intensywnym programie, w trzy dni dasz radę poczuć prawdziwy klimat Rzymu bez zbędnej gonitwy.
Zatem, jeśli masz wątpliwości – nie miej ich dłużej. Rzym w 3 dni to pomysł idealny na krótki wypad, który na pewno pozostanie w Twojej pamięci na długo.
Interesują Cię city breaki? Jeśli lubisz krótkie, inspirujące wyjazdy po Europie, na moim blogu znajdziesz wiele propozycji ciekawych kierunków i praktycznych wskazówek. Opisuję w nich nie tylko najważniejsze atrakcje, ale także miejsca warte odwiedzenia, lokalne restauracje i ukryte perełki, które umilą Twój weekend. Niezależnie od tego, czy planujesz romantyczny wyjazd, czy szybki wypad ze znajomymi – znajdziesz tu inspiracje dla siebie.
Najlepszym okresem na odwiedzenie Rzymu jest wiosna (kwiecień–czerwiec) oraz wczesna jesień (wrzesień–październik). Właśnie wtedy miasto urzeka przyjemną pogodą – jest ciepło, ale bez uciążliwych upałów. Dodatkowym plusem jest mniejsza liczba turystów, co oznacza krótsze kolejki i łatwiejsze zwiedzanie.
My natomiast zdecydowaliśmy się na wizytę w lipcu, z okazji naszej rocznicy ślubu. Czy był to dobry pomysł? Cóż, Rzym przywitał nas temperaturami sięgającymi 35 stopni i mnóstwem ludzi. Miasto było bardzo zatłoczone, a kolejki do głównych atrakcji naprawdę długie. Jeśli planujesz podróż właśnie w tym okresie, musisz się liczyć z intensywnymi upałami i tłumami turystów. Jednak pomimo tych niedogodności, z odpowiednim przygotowaniem i cierpliwością, lipiec także może być świetnym czasem na zwiedzanie (jeśli lubisz wczesne pobudki! ;)
Zimą (listopad–luty) Rzym jest mniej oblegany przez turystów, ale za to pogoda może być kapryśna – chłodna i deszczowa. Jeśli jednak niska temperatura Ci nie przeszkadza, skorzystasz z niższych cen noclegów i biletów lotniczych.
Podsumowując – optymalnym czasem na wizytę w Rzymie jest wiosna lub jesień. Lato jest intensywne, ale możliwe do przeżycia, a zimą czekają na Ciebie niższe ceny i mniej turystów. Wybierz okres, który najlepiej pasuje do Twoich oczekiwań, a Rzym na pewno Cię zachwyci!
Zacznijmy od dobrej wiadomości – większość topowych atrakcji w Rzymie jest położona blisko siebie. To oznacza, że nie musisz spędzać połowy dnia w metrze czy autobusie. Jeśli dobrze zaplanujesz trasę i zaopatrzysz się w wygodne buty, trzy dni w zupełności wystarczą, żeby zobaczyć najważniejsze miejsca, które kojarzy każdy fan historii, architektury i… filmów o starożytnym Rzymie.
Koloseum, Forum Romanum, Panteon, Watykan, Schody Hiszpańskie, Fontanna di Trevi, Plac Navona, Zamek Świętego Anioła – wszystko to spokojnie da się ogarnąć w ciągu trzech dni. Musisz tylko zaakceptować, że program będzie intensywny. Jeśli zależy Ci na wejściu do wnętrz (np. Bazyliki św. Piotra, Kaplicy Sykstyńskiej czy Muzeów Watykańskich), dobrze jest kupić bilety wcześniej online. Oszczędzisz sporo czasu i nerwów.
Oczywiście, jeśli marzysz o tym, by zwiedzać w rytmie slow, siadać na każdej fontannie, zaglądać do mniej znanych kościołów i łapać klimatyczne kadry w bocznych uliczkach – dorzuć jeden dzień dodatkowo. Ale jeśli masz tylko 3 dni na Rzym i jesteś gotowy na aktywny city break, naprawdę zobaczysz wszystko, co trzeba. Rzym jest intensywny, ale za to wdzięczny – nagradza każdy krok widokiem, który zapamiętasz na długo.
Jeśli masz tylko 3 dni na Rzym, trzeba działać strategicznie. Na szczęście większość kluczowych atrakcji leży w zasięgu spaceru, co pozwala na efektywne planowanie. Zaczynając od absolutnych klasyków – Koloseum to punkt obowiązkowy. To nie tylko symbol miasta, ale też miejsce, które przenosi Cię prosto do czasów gladiatorów. Warto zajrzeć również na Forum Romanum i Palatyn – razem tworzą unikalną podróż do starożytności.
Drugiego dnia koniecznie odwiedź Watykan – Plac i Bazylikę św. Piotra oraz Muzea Watykańskie z Kaplicą Sykstyńską. Zamek Świętego Anioła i spacer po moście Anioła to z kolei świetna okazja, by poczuć renesansowy klimat miasta. Nie zapomnij o Fontannie di Trevi – najlepiej przyjść tu bardzo wcześnie rano lub późnym wieczorem, kiedy tłumy nieco się rozchodzą.
Trzeci dzień warto zarezerwować na chill w Zatybrzu – to dzielnica z duszą, pełna klimatycznych knajpek, wąskich uliczek i lokalnego życia. Po drodze zahacz o Schody Hiszpańskie i elegancką Via dei Condotti, a jeśli będziesz miał jeszcze siłę – wejdź do Panteonu i przysiądź na Placu Navona. To idealne miejsca na złapanie oddechu i chłonięcie atmosfery Rzymu.
W skrócie? W trzy dni jesteś w stanie poczuć serce tego miasta: od starożytnych ruin, przez barokowe fontanny, aż po pizzę i tiramisu jedzone w ukrytej trattorii.
Rzym to piękne miasto, ale jak każde turystyczne miejsce – ma też swoje pułapki. Przede wszystkim: kieszonkowcy. Są szybcy, sprytni i najczęściej działają w zatłoczonych miejscach – przy Fontannie di Trevi, na Placu św. Piotra, w metrze i na dworcu Termini. Plecak trzymaj zawsze z przodu, a wartościowe rzeczy schowaj głęboko. I serio – nie zostawiaj telefonu na stoliku w kawiarni, bo może szybko zmienić właściciela.
Kolejna sprawa to naciągacze. W okolicach największych atrakcji kręci się sporo osób, które „za darmo” chcą wręczyć Ci bransoletkę przyjaźni albo zrobić zdjęcie z „rzymskim wojownikiem”. Bransoletka za chwilę magicznie przestaje być darmowa, a za zdjęcie potrafią zażądać 20 euro. Najlepiej po prostu podziękować i iść dalej.
Uważaj też na restauracje w turystycznych punktach. Niektóre z nich kuszą wielojęzywnym menu i kelnerami zagadującymi po polsku, ale często jakość jedzenia jest mocno przeciętna, a ceny zawyżone. Lepiej zejść kilka ulic dalej i poszukać miejsca, gdzie jedzą lokalsi – będzie taniej i smaczniej.
Na koniec – uważaj na upał. W Rzymie w lipcu czy sierpniu słońce potrafi dać popalić. Noś czapkę, pij dużo wody (na szczęście miejskie fontanny – tzw. nasoni – dają darmową, pitną wodę), a zwiedzanie w miarę możliwości planuj na poranki i popołudnia.
Są takie rzeczy, które mogą popsuć Twój wyjazd do Rzymu – i zdecydowanie lepiej ich unikać. Jeżeli poruszasz się samochodem po Rzymie, nigdy niczego nie zostawiaj w środku na widoku. Kiedy spacerowaliśmy wzdłuż Tybru, minęliśmy kilka zaparkowanych samochodów z powybijanymi szybami. To nie są odosobnione przypadki – włamania do aut się zdarzają, szczególnie w mniej uczęszczanych miejscach.
Nie daj się także skusić na jedzenie przy samych atrakcjach turystycznych. Restauracje z widokiem na Koloseum czy Fontannę di Trevi zazwyczaj mają zawyżone ceny i przeciętną jakość. Jedzenie z widokiem brzmi romantycznie, ale często kończy się rachunkiem wyższym niż lot do Rzymu. Lepiej zejść w boczne uliczki – tam czekają prawdziwe perełki.
Unikaj też kupowania pamiątek od ulicznych sprzedawców. Większość z nich oferuje produkty słabej jakości, a niektóre rzeczy – jak np. podrabiane torebki – mogą Ci przysporzyć problemów, jeśli trafisz na kontrolę.
Nie warto też zostawiać zwiedzania na ostatnią chwilę. Jeśli planujesz odwiedzić Watykan, Koloseum czy inne popularne atrakcje – kup bilety online z wyprzedzeniem. Kolejki bywają kosmiczne, a liczba wejść jest często limitowana.
Lepiej również unikać poruszania się samochodem po centrum Rzymu. Korki, strefy ograniczonego ruchu (ZTL) i brak miejsc parkingowych potrafią skutecznie zepsuć wyjazd. W centrum spokojnie dasz radę przemieszczać się pieszo lub metrem.
I jeszcze jedno – nie próbuj wrzucać monety do Fontanny di Trevi wspinając się na jej obrzeża. Po pierwsze – to nielegalne. Po drugie – możesz zostać natychmiastowo upomniany przez policję. Moneta ma trafić do fontanny z odpowiedniej odległości. I pamiętaj, wrzuć ją prawą ręką przez lewe ramię – to ponoć gwarancja powrotu do Rzymu!
Wbrew pozorom, loty do Rzymu nie muszą zrujnować Twojego budżetu. Nam udało się upolować bilety z Gdańska linią Wizzair za 250 zł za osobę – w obie strony! Lecieliśmy tylko z małym plecakiem, który spokojnie wystarczył na trzydniowy wyjazd. Kluczem była elastyczność przy wyborze terminu i szybka decyzja – bilety znikają naprawdę szybko.
Jeśli szukasz okazji, najlepiej sprawdzaj połączenia z wyprzedzeniem – tanie linie lotnicze często oferują świetne ceny na kilka miesięcy do przodu. Środy i soboty bywają najtańsze, a wyloty z mniejszych lotnisk, takich jak Modlin, Katowice czy właśnie Gdańsk, mają korzystniejsze ceny niż np. Warszawa Chopina.
Warto też korzystać z porównywarek lotów i ustawić alerty cenowe – to bardzo ułatwia polowanie na okazje. Pamiętaj tylko, że najtańsze bilety to zwykle taryfa tylko z małym bagażem podręcznym, więc trzeba dobrze przemyśleć, co zabrać. Ale da się – my spakowaliśmy się bez problemu i niczego nam nie brakowało!
Jeśli wybierasz się do Rzymu przez lotnisko Fiumicino, masz do wyboru dwa wygodne autobusy: Terravision do Termini lub specjalnie dedykowany SIT Bus Shuttle do okolic Watykanu.
Lecieliśmy z Gdańska do Fiumicino i wybraliśmy SIT Bus Shuttle, ponieważ nasz hotel był blisko Watykanu. Wysiedliśmy przy Via Cresenzio — naprawdę blisko Placu św. Piotra. Dzięki temu ominęliśmy transfer z Termini i mogliśmy zacząć zwiedzanie od razu po przyjeździe.
Rzym oferuje sporo różnych opcji noclegowych i wszystko zależy od tego, co cenisz najbardziej: bliskość zabytków, wieczorny klimat, czy może spokój po całym dniu zwiedzania.
Centrum, czyli okolice Termini i Panteonu, to dobre rozwiązanie dla tych, którzy chcą być w samym sercu akcji. Masz blisko do Koloseum, Fontanny di Trevi i Placu Hiszpańskiego. Minusem może być większy hałas i bardziej turystyczny klimat, ale za to oszczędzasz na transporcie – większość rzeczy masz w zasięgu spaceru.
Zatybrze (Trastevere) to dzielnica z duszą. Wąskie uliczki, kamieniczki porośnięte zielenią, lokalne knajpki i przyjemna atmosfera wieczorem. To idealna opcja, jeśli chcesz poczuć prawdziwy klimat Rzymu i masz ochotę na romantyczne spacery po kolacji. Trzeba się jednak liczyć z nieco dłuższym dojściem do niektórych atrakcji.
My nocowaliśmy w okolicach Watykanu – to świetna baza wypadowa, jeśli planujesz zwiedzać Bazylikę św. Piotra, Muzea Watykańskie czy Zamek Świętego Anioła - Rzym mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Dzielnica była spokojna, bezpieczna, a do centrum dochodziliśmy pieszo w 15–20 minut. Dużym plusem była też bliskość naszego przystanku Bus Shuttle, co znacznie ułatwiło logistykę na początku i końcu podróży.
Niezależnie od tego, na którą dzielnicę się zdecydujesz – ważne, by była dobrze skomunikowana i pozwalała Ci wygodnie wracać do hotelu po całym dniu na nogach. Rzym naprawdę można zwiedzać pieszo, więc dobra lokalizacja to podstawa.
Spaliśmy w uroczych apartamentach Le Suite dei Mercanti przy Via Alberico II 15, w dzielnicy Prati, tuż przy Watykanie. Lokalizacja naprawdę doskonała — dosłownie kilka minut spacerem do Placu św. Piotra i Muzeów Watykańskich, a z przystanku bus shuttle było zaledwie kilka kroków do hotelu.
Rzym potrafi oszołomić liczbą atrakcji, więc kluczem do udanego city breaku jest dobre rozplanowanie każdego dnia. Najlepiej podzielić miasto na logiczne strefy i zwiedzać je tematycznie – dzięki temu nie będziesz kursować w tę i z powrotem.
Dzień pierwszy warto poświęcić na starożytny Rzym. Koloseum, Forum Romanum, Palatyn i spacer Via dei Fori Imperiali aż do Panteonu to klasyka. Wszystko znajduje się w bliskiej odległości, więc spokojnie da się ogarnąć pieszo.
Drugiego dnia celuj w Watykan – Bazylika św. Piotra, Muzea Watykańskie i Zamek Świętego Anioła. Jeśli masz czas i siłę, możesz dodać spacer do Placu Navona czy Fontanny di Trevi. Wszystkie te miejsca są stosunkowo blisko siebie, zwłaszcza jeśli nocujesz w dzielnicy Prati.
Na trzeci dzień zostaw lżejsze klimaty – Schody Hiszpańskie, Via dei Condotti, relaks na Zatybrzu i niespieszne błądzenie po klimatycznych uliczkach. To moment, kiedy można już trochę zwolnić i nacieszyć się miastem bez presji „odhaczania” zabytków.
Rzym ma to do siebie, że nawet bez wydawania ani jednego euro możesz zobaczyć naprawdę dużo. Miasto samo w sobie jest jednym wielkim muzeum pod gołym niebem – i to dosłownie.
Po pierwsze, większość słynnych placów i fontann jest dostępna zupełnie za darmo. Fontanna di Trevi, Plac Hiszpański, Plac Navona, Campo de' Fiori czy Piazza Venezia – możesz podziwiać je o każdej porze dnia i nocy, a wieczorne oświetlenie robi niesamowite wrażenie.
Darmowe jest też wejście do Bazyliki św. Piotra w Watykanie – choć tu musisz się liczyć z kolejkami. Warto przyjść wcześnie rano. Spacer po Watykanie, Ogrodach Borgii czy wzdłuż rzeki Tyber też nic nie kosztuje, a wrażenia zostają na długo.
W każdą pierwszą niedzielę miesiąca wiele muzeów państwowych (np. Koloseum, Forum Romanum, Palatyn) oferuje darmowe wejście. Trzeba się jednak przygotować na spore tłumy.
Poza tym – po prostu spaceruj. Rzym to jedno z tych miast, które najlepiej poznaje się bez mapy, dając się zgubić w klimatycznych uliczkach. Zajrzyj do mniej znanych kościołów – często kryją w środku dzieła sztuki, które spokojnie mogłyby trafić do największych galerii świata.
A jeśli lubisz punkty widokowe – koniecznie wejdź na Gianicolo (Janikulum) lub wzgórze Pincio nad Piazza del Popolo.
Jeśli to Twój pierwszy raz w Rzymie, Koloseum to absolutny must-see. Ten symbol Wiecznego Miasta nie tylko wygląda imponująco z zewnątrz, ale robi jeszcze większe wrażenie, gdy wejdziesz do środka. Nam niestety nie udało się tym razem zwiedzić wnętrza, ale widok z zewnątrz już robił ogromne wrażenie – to miejsce po prostu bije majestatem historii. Gdybyśmy mieli jeszcze jeden dzień, bez wahania dokupilibyśmy bilet.
Podstawowy bilet kosztuje €18 i obejmuje nie tylko Koloseum, ale też Forum Romanum i Palatyn. Jest ważny przez 24 godziny, więc możesz rozłożyć sobie zwiedzanie na dwa dni.
Jeśli chcesz czegoś więcej, warto rozważyć wersję „Full Experience” za €24, która pozwala wejść na arenę i do podziemi. To świetna opcja, jeśli lubisz poznawać historię „od kuchni” i chcesz zobaczyć, jak wyglądało wszystko od strony gladiatorów.
Koloseum czynne jest mniej więcej od 9:00 do 19:15, ale godziny mogą się zmieniać sezonowo. Ostatnie wejście jest godzinę przed zamknięciem, więc nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę.
Wejścia odbywają się w konkretnych przedziałach czasowych – nie można wejść ani wcześniej, ani później. Nawet jeśli masz bilet skip-the-line, licz się z kontrolą bezpieczeństwa i chwilą oczekiwania.
Zdecydowanie tak! Przewodnik pozwoli Ci zrozumieć, co właściwie widzisz – jak działały podziemia, gdzie siedzieli najważniejsi Rzymianie i jak wyglądał cały „show”. Opcja Full Experience + przewodnik to koszt około €32–40, ale naprawdę warto, zwłaszcza jeśli interesujesz się historią.
Zwiedzanie z przewodnikiem to też spokój i konkretna trasa – nie kręcisz się bez celu, tylko dowiadujesz się, co i dlaczego było istotne.
Po wizycie (albo obejściu) Koloseum warto od razu ruszyć dalej – tuż obok znajdują się dwa kolejne historyczne hity Rzymu: Forum Romanum i wzgórze Palatyn. Oba miejsca wchodzą w skład biletu, który kupujesz do Koloseum, więc naprawdę szkoda byłoby je pominąć.
Forum to serce antycznego Rzymu – kiedyś tętniące życiem centrum życia politycznego, religijnego i społecznego. Dziś zostały z tego głównie ruiny, ale mają w sobie coś magicznego. Gdy przechadzasz się między kolumnami i fragmentami świątyń, wyobraźnia sama podpowiada, jak mogło tu wyglądać 2 tysiące lat temu.
Warto wypatrywać takich perełek jak:
To miejsce, gdzie naprawdę można poczuć ducha historii. I choć jest gorąco (szczególnie latem!), warto poświęcić czas na spokojny spacer.
Palatyn to miejsce, gdzie według legendy wilczyca wykarmiła Romulusa i Remusa. Uważane za kolebkę Rzymu, a w praktyce – to wzgórze, z którego masz jeden z najlepszych widoków na Forum Romanum.
Spacerując po Palatynie, zobaczysz m.in. pozostałości pałaców cesarskich, ogrody Farnese i mnóstwo punktów widokowych, z których można zrobić świetne zdjęcia (szczególnie rano lub późnym popołudniem).
Nie sposób przejść obojętnie obok tej monumentalnej alei, łączącej Piazza Venezia z Koloseum. Via dei Fori Imperiali to coś więcej niż ulica – to spacer przez historię, gdzie każdy krok odsłania kolejne fragmenty antycznego Rzymu, uwiecznione po obu stronach drogi. Trasa wiedzie nad Forami Cezara, Augusta, Nerva i Trajana – a to wszystko w jednej perspektywie.
Spacer zaczyna się na Piazza Venezia, tuż obok monumentalnego Vittoriano, i ciągnie się aż do Koloseum, przecinając fragmenty Forów. Po drodze masz wyeksponowane Forum Trajana, Augusta, Nerva i Mercati Trajaniego – jeśli masz bilety, można do nich wejść z poziomu Via dei Fori.
Warto wiedzieć, że można też dotrzeć do Imperial Fora tunelowo z Forum Romanum, co daje opcję obejrzenia okolicy inaczej niż tylko z góry ulicy.
Fontanna di Trevi to jedno z tych miejsc, które naprawdę trzeba zobaczyć na żywo. Żadne zdjęcie nie oddaje jej skali, hałasu wody i klimatu tego miejsca. Ale... nie ma co się oszukiwać – jest tłoczno. Bardzo.
My przyszliśmy w środku dnia i dosłownie trzeba było walczyć o miejsce przy balustradzie, żeby wrzucić monetę. Wszyscy robią zdjęcia, nagrywają Reelsy i ustawiają się do TikToka – więc jeśli chcesz mieć chwilę spokoju, musisz to dobrze zaplanować.
Najlepszy moment na podziwianie Di Trevi?
W ciągu dnia, szczególnie w sezonie (a my byliśmy w lipcu), jest naprawdę gęsto. Jeśli jednak nie przeszkadzają Ci ludzie w tle, to i tak warto – Fontanna robi ogromne wrażenie niezależnie od pory.
A tak przy okazji – wrzuć monetę przez lewe ramię, stojąc tyłem do fontanny. Według legendy to gwarancja, że kiedyś do Rzymu wrócisz. My wrzuciliśmy – więc czekamy! 😄
Zamek Świętego Anioła to jedno z tych miejsc, które wygląda jakby wyskoczyło z kart średniowiecznej powieści – i nic dziwnego, bo jego historia sięga aż czasów starożytnego Rzymu. Dawna mauzoleum cesarza Hadriana, potem twierdza, więzienie, a dziś – muzeum z widokiem, który wbija w ziemię.
Jeśli masz chwilę i lubisz miejsca z klimatem, zdecydowanie warto wejść do środka (bilet kosztuje ok. €13). Ale nawet jeśli nie planujesz zwiedzać wnętrza, samo obejście zamku robi robotę. Szczególnie w zestawie z Mostem Anioła.
Ten most to prawdziwa perełka. Zdobią go marmurowe rzeźby aniołów autorstwa Berniniego i jego uczniów, a całość prowadzi prosto do wejścia do zamku. Jeśli szukasz miejsca na romantyczne zdjęcie lub pocztówkowy kadr z Rzymu – właśnie tu.
Kiedy najlepiej wybrać się tutaj na spacer? Zdecydowanie w złotej godzinie – tuż przed zachodem słońca. Słońce odbijające się od Tybru, ciepłe światło na murach zamku i dźwięki miasta w tle – coś pięknego.
Tip od nas: jeśli Twój hotel jest w okolicach Watykanu (nasz był!), możesz tu dojść spacerem w kilka minut. Trasa wzdłuż Via della Conciliazione albo uliczkami Zatybrza dodaje uroku.
To idealny punkt na rozpoczęcie lub zakończenie dnia. My usiedliśmy na ławeczce, chłonęliśmy atmosferę i robiliśmy zdjęcia – zero pośpiechu. Idealny vibe Rzymu.
Po wizycie przy Zamku Świętego Anioła warto przejść się kilka minut dalej i zanurzyć w klimacie Placu Navona – to jedno z najpiękniejszych i najbardziej malowniczych miejsc w Rzymie. Kiedy tam dotarliśmy, mieliśmy wrażenie, jakby czas się zatrzymał. Usiądź na jednej z ławek, kup gelato, podziwiaj fontanny – i po prostu… bądź.
Plac powstał na miejscu starożytnego stadionu Domicjana, ale dziś zachwyca głównie barokową architekturą. Trzy fontanny, z czego najważniejsza to Fontanna Czterech Rzek projektu Berniniego – majstersztyk. Są też malarze, muzycy i wszechobecny gwar, który wcale nie przeszkadza – wręcz przeciwnie, dodaje klimatu.
To idealne miejsce na chwilę relaksu w środku dnia – w knajpkach jest drogo, ale za to widok bezcenny. Jeśli chcesz usiąść i coś przekąsić, lepiej odejść 2–3 ulice w bok – ceny od razu bardziej przyjazne.
Zaledwie kilka minut spacerem od Placu Navona znajdziesz się na Campo de’ Fiori – placu o zupełnie innym charakterze. Rano to tętniący życiem targ z owocami, przyprawami i lokalnymi specjałami. Wieczorem – miejsce spotkań, z pubami i restauracjami, gdzie toczy się życie nocne.
Na środku placu stoi pomnik Giordano Bruno, który został tu spalony na stosie – warto chwilę się zatrzymać i poczytać, co symbolizuje. To miejsce ma swój urok – bardziej lokalny, trochę surowy, ale przez to prawdziwy.
Schody Hiszpańskie to jedno z tych miejsc, bez których nie ma kompletu klimatu Rzymu. Majestatyczna barokowa konstrukcja z 1700‑tych lat, licząca 135 stopni, wspaniale łączy Piazza di Spagna u dołu z kościołem Trinità dei Monti. Zbudowana, by połączyć ambasadę Hiszpanii z francuskim kościołem, dziś stanowi ponadczasową ikonę miasta.
UWAGA: od 2019 roku obowiązuje zakaz siedzenia i jedzenia na schodach — kary sięgają €250–400 - w praktyce wygląda to różnie - widzielismy wiele osób, które do tego zakazu się nie stosowały.
Zbiega się z schodami i jest jedną z najbardziej luksusowych ulic Europy. Od Armani po Gucci, a także najstarsze kawiarnie jak Caffè Greco, odwiedzane przez Goethego, Byrona, Keatsa i Liszta.
Choć zakupy w tych butikach to większy wydatek, spacer tutaj to niezapomniane doświadczenie – od architektury aż po elegancję witryn
Zatybrze (czyli po włosku: Trastevere) to zupełnie inny Rzym. Jeśli Koloseum i Forum Romanum to lekcja historii, to Trastevere to emocje, zapachy, kolory i ten „włoski luz”, o którym marzysz przed pierwszą wizytą w Wiecznym Mieście.
Zatybrze ma swój niepowtarzalny klimat, ale… to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Owszem, brukowane uliczki i pnącza na balkonach robią wrażenie, ale całość była dla mnie trochę zbyt ponura i chaotyczna. W niektórych miejscach widać sporo bałaganu i brudu, co odbierało mi przyjemność ze spaceru. Zdecydowanie wolę miejsca, które są bardziej zadbane i mają ten „pocztówkowy” urok.
To dzielnica, którą trzeba poczuć. Nie ma jednej „listy atrakcji” – tu chodzi o to, żeby się zgubić, posiedzieć na ławce, zajrzeć do małego sklepiku z ceramiką albo napić się espresso w lokalnym barze. I koniecznie: zjeść coś lokalnego, bo Trastevere słynie z knajpek prowadzonych od pokoleń.
Zanim wyruszysz na kulinarne podboje Wiecznego Miasta, warto wiedzieć, ile co kosztuje – żeby nie dostać zawału przy rachunku. Ceny w Rzymie potrafią zaskoczyć, ale przy odrobinie sprytu spokojnie da się jeść smacznie i nie zbankrutować.
My podeszliśmy do tego po ludzku: czasem coś lokalnego, czasem street food, a czasem po prostu szybki makaron na wynos. Efekt? Smacznie, różnorodnie i w budżecie.
Obiad w restauracji – standardowy posiłek w trattorii to ok. €12–15 za danie. Do tego woda i czasem domowe wino, więc za dwie osoby wychodziło nam średnio €30–35. Warto wiedzieć, że często trzeba doliczyć "coperto" (czyli opłatę za nakrycie) – zazwyczaj €2–3 od osoby.
Kawa – tutaj ważna rzecz: pijesz przy barze, płacisz mniej. Espresso przy ladzie to €1–1,50, a cappuccino €1,50–2,50. Przy stoliku? Ceny potrafią wzrosnąć dwukrotnie – serio.
Pizza – klasyczna rzymska pizza (na cienkim cieście) kosztuje €9–12 w lokalu. Jeśli idziesz w pizza al taglio (czyli kawałki na wagę), zjesz porządnie już za €5–6. Idealna opcja na szybki lunch.
Lody – nasze ukochane gelato! Kubeczek z dwoma smakami to koszt €2,50–3,50. Warto zapłacić trochę więcej i iść do sprawdzonej lodziarni – smak jest nieporównywalny z turystycznymi budkami.
Street food i przekąski – focaccia, supplì, kanapki – ceny zaczynają się już od €2. To świetna opcja, jeśli nie chcesz siadać w restauracji.
Rzym to nie tylko Koloseum i fontanny – to także miasto smaków, które zostają w głowie na długo po powrocie. My postawiliśmy na różnorodność: od street foodu po kultowe desery. Poniżej znajdziesz nasze sprawdzone miejscówki – idealne na 3-dniowy wypad. Tanio, smacznie i lokalnie.
To był nasz hit na pierwszy głód po przylocie. Vinaio serwuje ciepłe, chrupiące focaccie z lokalnymi składnikami – dojrzewające sery, szynka parmeńska, oliwa, rukola. Pyszne i w 100% włoskie. Idealne na spacer lub lunch na schodach gdzieś w cieniu. Ile kosztuje kanapka? Ceny zaczynają się od €8 za naprawdę solidną kanapkę.
Ten lokal to legenda. Makarony robione są na bieżąco, serwowane w kubeczkach, które możesz zabrać i zjeść w pobliskim parku albo pod fontanną. Ceny zaczynają się od €7-8, a porcje są naprawdę konkretne. Nasza carbonara była genialna – prosta, kremowa, z boczkiem chrupiącym jak trzeba. I do tego możesz poprosić o posypanie parmezanem!
Nie ma wyjazdu do Rzymu bez tiramisu. W Two Sizes możesz wybrać rozmiar deseru (mały, lub duży – jak sama nazwa wskazuje), a smak... niebo. Szczególnie polecam ci pistacjowe! Mr 100 to kolejne miejsce, które warto odwiedzić – bardziej klasyczne podejście, ale krem idealny. Koszt to €2-8 za porcję.
Małe kulki z ryżu z nadzieniem (zwykle mozzarellą) i sosem pomidorowym, smażone na chrupko. Supplì znajdziesz praktycznie wszędzie – szczególnie w Trastevere i okolicach Campo de’ Fiori. Kosztują około €1,50–2, więc można testować bez wyrzutów sumienia.
Upał w Rzymie potrafi wycisnąć z człowieka ostatnie siły. Ratunkiem są lody – i to nie byle jakie. DonNino serwuje genialne gelato, a te serwowane w cytrynie są orzeźwiające jak najlepsza lemoniada. Za jedną cytrynę zapłacisz €8.
W Rzymie można zjeść dobrze i nie zrujnować budżetu – wystarczy wiedzieć, gdzie iść. Te miejscówki to nasze sprawdzone lokale. Każde z nich serwuje coś wyjątkowego i lokalnego. Smacznego! 😋
Wiadomo – każdy ma inny styl podróżowania i inny budżet. Ale jeśli planujesz klasyczny city break w Rzymie, z przelotem tanimi liniami, kilkoma atrakcjami i pysznym jedzeniem (ale bez luksusowych hoteli i kolacji z widokiem na Koloseum), to spokojnie da się ogarnąć sensowny plan wydatków.
Transport:
Jedzenie:
Atrakcje (tym razem nie korzystaliśmy z tych płatnych, ale podaję orientacyjnie):
Pro tip: Weź ze sobą butelkę na wodę – w Rzymie jest mnóstwo darmowych fontann (nasoni) z wodą pitną. Spora oszczędność w upalne dni!
Łącznie mając wszystko: transport, jedzenie, atrakcje, oraz jeśli dorzucisz do tego bilety lotnicze (my płaciliśmy po 250 zł/os. w dwie strony), nocleg, to wyjazd na 3 dni da się zamknąć w 1500–1700 zł na osobę bez większych wyrzeczeń.
Oczywiście da się taniej, a można i drożej – ale dla osób chcących zobaczyć, poczuć i dobrze zjeść, to realny budżet na komfortowy city break.
Rzym to miasto stworzone do spacerów. Serio – choć ma metro, autobusy i elektryczne hulajnogi na każdym rogu, to największe perełki zobaczysz, gdy po prostu założysz wygodne buty i ruszysz przed siebie.
My pokonywaliśmy dziennie po 20–25 tysięcy kroków i to była najpiękniejsza część podróży. Z jednej atrakcji do drugiej jest często kilka minut drogi, a po drodze mijasz place, fontanny, urocze knajpki i widoki, których nie zobaczysz zza szyby metra.
W Rzymie są tylko 3 linie metra: A (pomarańczowa), B (niebieska) i C (zielona – mniej istotna dla turystów). Działa sprawnie, ale nie wszędzie dojedziesz.
Metro przydaje się, gdy chcesz szybko przeskoczyć np. z Watykanu do Koloseum albo wrócić do hotelu po całym dniu na nogach.
Autobusy są liczne, ale często niepunktualne i zatłoczone. Minus: nie ma wyświetlaczy z trasą, więc musisz wiedzieć, gdzie wysiąść. Z autobusów nie korzystaliśmy.
Rzym potrafi być chaotyczny, więc dobra aplikacja to Twój drugi najlepszy przyjaciel (zaraz po wygodnych butach). My testowaliśmy kilka i naprawdę pomogły nam ogarnąć logistykę, trasy i jedzenie bez stresu.
Bezkonkurencyjna do planowania spacerów, sprawdzania tras autobusów i lokalizacji atrakcji. Warto pobrać wcześniej mapę offline – zasięg w niektórych miejscach (np. pod ziemią) bywa kapryśny.
Świetna do planowania przejazdów – pokazuje, jak najszybciej dostać się z punktu A do B wszystkimi dostępnymi środkami transportu. Przydaje się np. przy planowaniu dojazdu z lotniska czy z dzielnicy do dzielnicy.
Lokalna apka do komunikacji miejskiej – lepiej niż Google zna rzymskie rozkłady jazdy. Pokazuje, gdzie jesteś, dokąd jedziesz i kiedy masz wysiąść. Super intuicyjna.
Zawiera info o atrakcjach, wydarzeniach i usługach miejskich. Nie zawsze działa idealnie, ale jeśli chcesz znaleźć mniej oczywiste miejsca czy wydarzenia, może się przydać.
Sprawdzały się nam do szybkiej oceny knajp. Zazwyczaj, jeśli lokal miał powyżej 4.3 i sporo opinii – jedzenie było naprawdę dobre.
Jeśli nie kupujesz biletów do atrakcji na oficjalnych stronach, to te platformy są sprawdzone. Intuicyjne, z e-biletami i opiniami.
Wpisując np. #trastevere albo #romefood, znajdziesz masę inspiracji i fajnych, lokalnych miejscówek. Dzięki temu trafiliśmy na świetne tiramisu.
Ten wyjazd do Rzymu zostanie z nami na długo. Była rocznica ślubu, był upał 35°C, było tiramisu, focaccia i ponad 20 tysięcy kroków dziennie. Ale przede wszystkim – był klimat, który trudno opisać jednym zdaniem.
Rzym nas zachwycił. Mimo tłumów, mimo spalonego słońcem asfaltu, mimo czasem zmęczonych nóg. Spacerując od Koloseum przez Watykan po schody Hiszpańskie czuliśmy, że jesteśmy w jednym z najpiękniejszych miast Europy.
To, co najbardziej zostaje w głowie, to połączenie historii z codziennym rytmem miasta. Monumentalne ruiny przeplatają się z gwarem knajpek, a za każdym rogiem kryje się coś, co chcesz sfotografować. Rzym nie jest miastem do odhaczania punktów z listy – to miejsce, które trzeba poczuć.