Bądźmy w kontakcie!
Zapisz się do newslettera i otrzymuj podróżnicze informacje na swoją skrzynkę mailową.
Zastanawiasz się, czy Seszele to dobry kierunek na Twoją kolejną podróż? Jeśli marzysz o rajskich plażach, turkusowej wodzie i tropikalnym klimacie, to odpowiedź jest prosta – tak! Ten wyspiarski raj oferuje nie tylko bajkowe krajobrazy, ale także unikalną florę i faunę, których nie znajdziesz nigdzie indziej na świecie. Jeśli planujesz podróż na Seszele, warto sięgnąć po dokładny przewodnik, który pomoże zaplanować każdy etap wyjazdu
A jeśli potrzebujesz więcej powodów, by tam polecieć, to już Ci je podaję!
Seszele to ponad sto wysp rozsianych na Oceanie Indyjskim, z czego tylko część jest zamieszkana. Co je wyróżnia? Przede wszystkim nieskażona przyroda, niesamowita bioróżnorodność oraz spokój, którego próżno szukać w bardziej turystycznych miejscach. To idealna destynacja zarówno dla miłośników plażowania, jak i aktywnych podróżników. Możesz zanurzyć się w krystalicznie czystej wodzie, nurkować z rekinami wielorybimi lub odkrywać malownicze szlaki piesze prowadzące przez dżunglę.
Nie sposób mówić o Seszelach bez wspomnienia o ich plażach. Anse Lazio, Anse Source d’Argent, Beau Vallon – to tylko kilka z nich. Miękki, biały piasek, bujna roślinność i granitowe formacje skalne tworzą niepowtarzalny krajobraz, który wygląda jak żywcem wyjęty z pocztówki. Ale Seszele to nie tylko plaże! To także dom dla gigantycznych żółwi, tajemniczych lasów palmowych Vallée de Mai i wodospadów ukrytych wśród tropikalnej roślinności. Jeśli zastanawiasz się, co zobaczyć na Seszelach, to masz już pierwsze wskazówki!
Sprawdź mój przewodnik Seszele na wlaną rękę i odkryj najpiękniejsze plaże, atrakcje oraz lokalne smaki.
Więcej szczegółowych informacji o Seszelach znajdziesz na moim blogu tutaj.
Planowanie podróży na Seszele zaczyna się od wyboru odpowiedniego terminu. Na szczęście, ten raj na ziemi można odwiedzać przez cały rok! Seszele leżą w strefie klimatu tropikalnego, co oznacza wysokie temperatury i wilgotność przez większość roku. Nie oznacza to jednak, że każda pora roku jest równie idealna. Sprawdź, kiedy najlepiej zaplanować swoją wizytę!
Na Seszelach wyróżnia się dwie główne pory roku: suchą i deszczową. Pora sucha przypada na okres od maja do września. Wtedy temperatury są nieco niższe, a wiatr południowo-wschodni sprawia, że wilgotność jest bardziej znośna. To doskonały czas na trekking, zwiedzanie oraz spokojne plażowanie. Pora deszczowa trwa od listopada do marca i choć opady mogą być intensywne, to rzadko trwają cały dzień. Dodatkowo, morze jest wtedy cieplejsze, co sprzyja nurkowaniu i snorkelingowi.
Nie ma złego czasu na podróż na Seszele. Wszystko zależy od tego, co planujesz robić!
Wiesz, że stworzyłam przewodnik po Seszelach, który zawiera wszystkie niezbędne informacje, które ułatwią Ci zwiedzanie wysp? Podpowiem Ci (i pokażę na zdjęciach!), które plaże musisz koniecznie odwiedzić, które wyspy odwiedzić, gdzie najlepiej nocować i co pysznego zjeść na każdej z wysp. Ale to nie wszystko! Przygotowałam także gotowy Plan zwiedzania na 10 dni, z którym nie ominie Cię żadna seszelska perełka! Sprawdź sam tutaj.
Seszele wydają się odległe, ale dotarcie na nie wcale nie jest takie trudne. Wystarczy dobrze zaplanować podróż i wybrać odpowiednie połączenie lotnicze. Oto kilka wskazówek, które pomogą Ci zorganizować loty na Seszele i dotrzeć tam bez zbędnych komplikacji!
Planujesz podróż na Seszele? Przewodnik na własną rękę to Twój niezbędnik w odkrywaniu tego egzotycznego raju!
Głównym lotniskiem na Seszelach jest międzynarodowy port lotniczy Mahé (SEZ), który obsługuje loty z różnych zakątków świata. Nie ma jednak bezpośrednich połączeń z Polski, więc konieczna jest przesiadka. Popularne trasy prowadzą przez Dubaj, Doha, Addis Abebę lub Stambuł. Warto wcześniej sprawdzić dostępne opcje i porównać ceny biletów, aby znaleźć najkorzystniejszą ofertę.
Niestety, bezpośrednich lotów z Polski na Seszele na razie brak. Najwygodniejszymi opcjami są przesiadki w głównych hubach lotniczych, takich jak:
Chcesz wiedzieć, jak najtaniej dostać się na Seszele?
Jeśli szukasz sprytnego sposobu na oszczędzenie na lotach i chcesz poznać najlepsze triki na organizację budżetowej podróży na Seszele, koniecznie zajrzyj do mojego ebooka Seszele na własną rękę. Znajdziesz w nim nie tylko szczegółowe porady dotyczące lotów, ale też sprawdzone wskazówki na temat transportu między wyspami, noclegów, jedzenia i oczywiście najpiękniejszych atrakcji Seszeli! Dzięki temu przewodnikowi planowanie Twojej podróży będzie dziecinnie proste.
Przed wyjazdem na Seszele zapoznaj się z moim przewodnikiem, aby nie przegapić najważniejszych atrakcji.
Seszele to prawdziwy raj na ziemi, a każda wyspa oferuje coś unikalnego. Jeśli zastanawiasz się, co zobaczyć, poniższa lista pomoże Ci zaplanować podróż marzeń!
Stolica Seszeli – Victoria, choć niewielka, zachwyca kolonialną architekturą, barwnymi targami i egzotycznym klimatem. Warto zajrzeć na targ Sir Selwyn Selwyn-Clarke, gdzie można kupić świeże owoce, przyprawy i lokalne rękodzieło. Nie przegap też małego zegara przypominającego londyński Big Ben – symbol miasta.
Beau Vallon to idealne miejsce na relaks, kąpiele w turkusowej wodzie i snorkeling. To najbardziej popularna plaża na Mahé, ale mimo to nie traci swojego uroku. Jeśli szukasz bardziej dzikiego zakątka, wybierz Anse Intendance – to prawdziwy raj dla miłośników fal i białego piasku.
Praslin to wyspa, która zachwyca przyrodą. Największą atrakcją jest rezerwat Vallée de Mai, wpisany na listę UNESCO. To tutaj rosną legendarne palmy coco de mer, których gigantyczne orzechy mają niezwykły kształt. Spacer po dżungli pozwala poczuć magię dziewiczej przyrody. A jeśli marzysz o kąpieli w lazurowej wodzie, odwiedź Anse Lazio – jedną z najpiękniejszych plaż na świecie.
Na La Digue czas płynie wolniej. To tutaj zamiast samochodów królują rowery. Przejażdżka po wyspie prowadzi do jednej z najbardziej malowniczych plaż na świecie – Anse Source d’Argent. Granitowe skały, biały piasek i krystalicznie czysta woda sprawiają, że to miejsce wygląda jak z bajki.
Bardziej szczegółowo opisałam to we wpisie: Seszele atrakcje – przewodnik po rajskich wyspach.
Podróżowanie między wyspami Seszeli to część przygody! Możesz wybierać spośród różnych form transportu – od opcji bardziej budżetowych po wygodne i szybkie sposoby przemieszczania się. W moim przewodniku Seszele na własną rękę znajdziesz szczegółowe informacje na temat najlepszych środków transportu, w zależności od Twojego planu podróży. Dodatkowo, dołączyłam linki do biletów, dzięki czemu w kilka minut ogarniesz całą logistykę!
Seszele to tropikalny raj, dlatego warto dobrze przemyśleć, co zabrać. Lekka, przewiewna odzież, strój kąpielowy, kapelusz i dobre kremy z filtrem 50 UV to podstawa. Nie zapomnij o wygodnym obuwiu do zwiedzania oraz butach do wody – przydadzą się na niektórych plażach. Jeśli planujesz snorkeling, warto zabrać własny sprzęt, choć można go też wypożyczyć na miejscu.
Dobra wiadomość – na Seszele nie potrzebujesz wizy, jeśli Twój pobyt nie przekroczy 90 dni. Przy wjeździe wymagany jest paszport ważny co najmniej 6 miesięcy. Wymagane jest również zezwolenie na wjazd – szczegółowo opisuję to w moim ebooku – “Seszele na własną rękę”.
Jeśli chodzi o zdrowie, nie ma obowiązkowych szczepień, ale warto mieć aktualne szczepienia przeciwko tężcowi i WZW A/B.
Walutą Seszeli jest rupia seszelska (SCR), choć w wielu miejscach akceptowane są również euro i dolary. Najlepiej mieć przy sobie gotówkę na mniejsze wydatki, ale karty płatnicze są akceptowane w większości hoteli i restauracji.
Kuchnia Seszeli to prawdziwa uczta dla zmysłów! Znajdziesz tu połączenie wpływów afrykańskich, francuskich, indyjskich i chińskich, które razem tworzą wyjątkową mieszankę smaków. Warto spróbować klasyków, takich jak curry z ośmiornicy, grillowana ryba w sosie kreolskim czy ladob – deser na bazie bananów, mleka kokosowego i wanilii. Popularnym dodatkiem są także chutneye z papai i mango, które dodają potrawom słodko-pikantnego smaku.
Sprawdź przewodnik Seszele na własną rękę – znajdziesz w nim zestawienie najlepszych restauracji na wyspach – zarówno dla tych, którzy szukają budżetowych opcji, jak i miejsc idealnych na romantyczną kolację z widokiem na ocean. Podpowiem Ci, gdzie zjesz lokalne specjały w przystępnych cenach, ale także gdzie warto się wybrać, jeśli masz ochotę na wyjątkowe kulinarne doznania w eleganckiej atmosferze. Smacznego!
Na Seszelach znajdziesz szeroką gamę noclegów – od przytulnych bungalowów przy plaży, przez komfortowe apartamenty, aż po ekskluzywne wille i pięciogwiazdkowe hotele. Jeśli zależy Ci na budżetowym wyjeździe, możesz wybrać pensjonaty prowadzone przez lokalnych mieszkańców, które oferują wygodne warunki w przystępnych cenach. Natomiast jeśli marzysz o luksusowym wypoczynku, Seszele mają w zanadrzu prywatne resorty z willami na wodzie i widokiem na lazurowy ocean.
W Seszele przewodnik na własną rękę znajdziesz listę najlepszych noclegów na każdą kieszeń.
W Seszele przewodnik na własną rękę znajdziesz listę najlepszych noclegów na wyspach Mahé, Praslin i La Digue. Podpowiadam, gdzie nocować, jeśli chcesz podróżować oszczędnie, ale też zdradzam najbardziej fancy i luksusowe hotele, w których możesz cieszyć się najwyższym standardem i bajecznymi widokami. Dzięki temu wybierzesz idealne miejsce na pobyt dopasowane do Twoich potrzeb i budżetu!
Planujesz wyjazd na Seszele, ale nie wiesz, od czego zacząć? Mój przewodnik Seszele na własną rękę to kompleksowy zestaw informacji, który pomoże Ci zaplanować idealną podróż na własną rękę!
Mój ebook to efekt wielu godzin researchu i osobistych doświadczeń. Zawiera sprawdzone informacje, dzięki którym unikniesz pułapek turystycznych i w pełni wykorzystasz czas na Seszelach. To nie tylko przewodnik, ale także gotowy plan zwiedzania, który zaoszczędzi Ci mnóstwo czasu i stresu!
Dziesiątki podróżników skorzystało już z mojego przewodnika i zaplanowały niezapomniane wakacje na Seszelach. Czytelnicy chwalą go za przejrzystość, konkretne wskazówki i masę praktycznych informacji. Sam zobacz, co mówią o przewodniku:
Natalia:
Zachwyt!! Właśnie czytam ebooka i jestem mega zadowolona. Przede wszystkim, widać jak dużo roboty włożyłaś w każdą z tych stron. Są dopracowane pod każdym względem – graficznym, merytorycznym, praktycznym, wow! Uwzględniłaś dosłownie każdy możliwy aspekt podróży – jest tu wszystko! A ten gotowy plan wyjazdu to dla mnie totalny sztos. Strona organizacyjna takiego tripu to zwykle dla mnie źródło wielu niepewności, a dzięki Tobie w końcu widzę, że nie ma się czego obawiać i z takim przewodnikiem czuję się na tyle bezpiecznie, że mogłabym kupować bilet chociażby już dziś! Wielki szacun – ten eBook to złoto!
Ania:
Genialny przewodnik po Seszelach! Masa praktycznych informacji, mapy, przepiękne zdjęcia i fantastyczny, przemyślany plan podróży po Seszelach. No i te bonusy! Mistrzostwo! Naprawdę nie dało się lepiej – gratulacje Karolina!
Paulina:
Wspaniały eBook! Bardzo przejrzyście napisany, zawiera masę informacji takich jak co potrzebujemy przed wyjazdem, co warto zabrać ze sobą, jak się poruszać po wyspach, szczegółowy opis plaż oraz gdzie znajdziesz najpiękniejsze. Genialny dopracowany plan podróży!Ogromny plus za rozdział co jest wymagane przed planowaniem ślubu na Seszelach.
Sprawdź Seszele Przewodnik na własną rękę już teraz!
Seszele to nie tylko rajskie plaże i turkusowa woda. Archipelag skrywa wiele fascynujących tajemnic, które sprawiają, że jest miejscem absolutnie wyjątkowym.
Na Seszelach rośnie jedna z najbardziej niezwykłych roślin na świecie – palma seszelska, która wydaje największe i najcięższe nasiona na świecie, zwane coco de mer. Ich unikalny kształt i imponujący rozmiar sprawiają, że są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych symboli Seszeli. Znajdziesz je głównie w rezerwacie Vallée de Mai na wyspie Praslin, który jest wpisany na listę UNESCO.
Seszele to prawdziwy raj dla miłośników przyrody. To tutaj żyje m.in. seszelski czarny papug, jeden z najrzadszych ptaków na świecie. W tutejszych lasach spotkasz również gigantyczne żółwie Aldabra, które mogą żyć nawet ponad 150 lat! Archipelag kryje w sobie także mnóstwo endemicznych gatunków roślin, w tym rzadkie orchidee i tropikalne drzewa, których nie znajdziesz nigdzie indziej na świecie.
Seszele to nie tylko piękne plaże, ale także wyjątkowa kultura, dziewicza przyroda i niezliczone atrakcje. Podróż na te rajskie wyspy to gwarancja niezapomnianych wspomnień i prawdziwego relaksu w otoczeniu nieskażonej natury.
Podróżowanie na własną rękę pozwala w pełni doświadczyć magii Seszeli – bez ograniczeń, we własnym tempie i zgodnie z własnymi preferencjami. Możesz odkrywać ukryte zakątki, zatrzymywać się tam, gdzie chcesz, i cieszyć się każdą chwilą w swoim rytmie.
Dzięki odpowiedniemu przygotowaniu i mojemu przewodnikowi Seszele na własną rękę możesz mieć pewność, że Twoja podróż będzie nie tylko ekscytująca, ale i dobrze zaplanowana. Nie czekaj, zacznij planować swoje wymarzone wakacje już dziś!
Zapisz się do newslettera i otrzymuj podróżnicze informacje na swoją skrzynkę mailową.
Jeśli zastanawiasz się, czy warto odwiedzić Rzym w 3 dni, odpowiadam od razu – jasne, że warto! Trzy dni to idealny czas na city break w Wiecznym Mieście. Oczywiście, możesz spędzić tu tydzień lub nawet miesiąc i wciąż odkrywać coś nowego. Jednak 3 dni wystarczą, by zobaczyć wszystkie największe atrakcje, poczuć klimat miasta i nacieszyć się prawdziwą włoską kuchnią.
Jeśli dobrze zaplanujesz swoją trasę, spokojnie zaliczysz kultowe miejsca takie jak Koloseum, Forum Romanum, Watykan, Fontannę di Trevi czy klimatyczne uliczki Zatybrza. Co więcej, zostanie Ci nawet trochę czasu na spacerowanie bez konkretnego celu, delektowanie się kawą na słonecznym placu czy złapanie oddechu w jednej z wielu zielonych przestrzeni.
Czy trzy dni to nie za mało na Rzym? Wszystko zależy od tego, jak lubisz zwiedzać. Jeśli preferujesz spokojniejsze tempo, może warto dorzucić jeszcze jeden dzień ekstra. Ale nawet przy intensywnym programie, w trzy dni dasz radę poczuć prawdziwy klimat Rzymu bez zbędnej gonitwy.
Zatem, jeśli masz wątpliwości – nie miej ich dłużej. Rzym w 3 dni to pomysł idealny na krótki wypad, który na pewno pozostanie w Twojej pamięci na długo.
Interesują Cię city breaki? Jeśli lubisz krótkie, inspirujące wyjazdy po Europie, na moim blogu znajdziesz wiele propozycji ciekawych kierunków i praktycznych wskazówek. Opisuję w nich nie tylko najważniejsze atrakcje, ale także miejsca warte odwiedzenia, lokalne restauracje i ukryte perełki, które umilą Twój weekend. Niezależnie od tego, czy planujesz romantyczny wyjazd, czy szybki wypad ze znajomymi – znajdziesz tu inspiracje dla siebie.
Najlepszym okresem na odwiedzenie Rzymu jest wiosna (kwiecień–czerwiec) oraz wczesna jesień (wrzesień–październik). Właśnie wtedy miasto urzeka przyjemną pogodą – jest ciepło, ale bez uciążliwych upałów. Dodatkowym plusem jest mniejsza liczba turystów, co oznacza krótsze kolejki i łatwiejsze zwiedzanie.
My natomiast zdecydowaliśmy się na wizytę w lipcu, z okazji naszej rocznicy ślubu. Czy był to dobry pomysł? Cóż, Rzym przywitał nas temperaturami sięgającymi 35 stopni i mnóstwem ludzi. Miasto było bardzo zatłoczone, a kolejki do głównych atrakcji naprawdę długie. Jeśli planujesz podróż właśnie w tym okresie, musisz się liczyć z intensywnymi upałami i tłumami turystów. Jednak pomimo tych niedogodności, z odpowiednim przygotowaniem i cierpliwością, lipiec także może być świetnym czasem na zwiedzanie (jeśli lubisz wczesne pobudki! ;)
Zimą (listopad–luty) Rzym jest mniej oblegany przez turystów, ale za to pogoda może być kapryśna – chłodna i deszczowa. Jeśli jednak niska temperatura Ci nie przeszkadza, skorzystasz z niższych cen noclegów i biletów lotniczych.
Podsumowując – optymalnym czasem na wizytę w Rzymie jest wiosna lub jesień. Lato jest intensywne, ale możliwe do przeżycia, a zimą czekają na Ciebie niższe ceny i mniej turystów. Wybierz okres, który najlepiej pasuje do Twoich oczekiwań, a Rzym na pewno Cię zachwyci!
Zacznijmy od dobrej wiadomości – większość topowych atrakcji w Rzymie jest położona blisko siebie. To oznacza, że nie musisz spędzać połowy dnia w metrze czy autobusie. Jeśli dobrze zaplanujesz trasę i zaopatrzysz się w wygodne buty, trzy dni w zupełności wystarczą, żeby zobaczyć najważniejsze miejsca, które kojarzy każdy fan historii, architektury i… filmów o starożytnym Rzymie.
Koloseum, Forum Romanum, Panteon, Watykan, Schody Hiszpańskie, Fontanna di Trevi, Plac Navona, Zamek Świętego Anioła – wszystko to spokojnie da się ogarnąć w ciągu trzech dni. Musisz tylko zaakceptować, że program będzie intensywny. Jeśli zależy Ci na wejściu do wnętrz (np. Bazyliki św. Piotra, Kaplicy Sykstyńskiej czy Muzeów Watykańskich), dobrze jest kupić bilety wcześniej online. Oszczędzisz sporo czasu i nerwów.
Oczywiście, jeśli marzysz o tym, by zwiedzać w rytmie slow, siadać na każdej fontannie, zaglądać do mniej znanych kościołów i łapać klimatyczne kadry w bocznych uliczkach – dorzuć jeden dzień dodatkowo. Ale jeśli masz tylko 3 dni na Rzym i jesteś gotowy na aktywny city break, naprawdę zobaczysz wszystko, co trzeba. Rzym jest intensywny, ale za to wdzięczny – nagradza każdy krok widokiem, który zapamiętasz na długo.
Jeśli masz tylko 3 dni na Rzym, trzeba działać strategicznie. Na szczęście większość kluczowych atrakcji leży w zasięgu spaceru, co pozwala na efektywne planowanie. Zaczynając od absolutnych klasyków – Koloseum to punkt obowiązkowy. To nie tylko symbol miasta, ale też miejsce, które przenosi Cię prosto do czasów gladiatorów. Warto zajrzeć również na Forum Romanum i Palatyn – razem tworzą unikalną podróż do starożytności.
Drugiego dnia koniecznie odwiedź Watykan – Plac i Bazylikę św. Piotra oraz Muzea Watykańskie z Kaplicą Sykstyńską. Zamek Świętego Anioła i spacer po moście Anioła to z kolei świetna okazja, by poczuć renesansowy klimat miasta. Nie zapomnij o Fontannie di Trevi – najlepiej przyjść tu bardzo wcześnie rano lub późnym wieczorem, kiedy tłumy nieco się rozchodzą.
Trzeci dzień warto zarezerwować na chill w Zatybrzu – to dzielnica z duszą, pełna klimatycznych knajpek, wąskich uliczek i lokalnego życia. Po drodze zahacz o Schody Hiszpańskie i elegancką Via dei Condotti, a jeśli będziesz miał jeszcze siłę – wejdź do Panteonu i przysiądź na Placu Navona. To idealne miejsca na złapanie oddechu i chłonięcie atmosfery Rzymu.
W skrócie? W trzy dni jesteś w stanie poczuć serce tego miasta: od starożytnych ruin, przez barokowe fontanny, aż po pizzę i tiramisu jedzone w ukrytej trattorii.
Rzym to piękne miasto, ale jak każde turystyczne miejsce – ma też swoje pułapki. Przede wszystkim: kieszonkowcy. Są szybcy, sprytni i najczęściej działają w zatłoczonych miejscach – przy Fontannie di Trevi, na Placu św. Piotra, w metrze i na dworcu Termini. Plecak trzymaj zawsze z przodu, a wartościowe rzeczy schowaj głęboko. I serio – nie zostawiaj telefonu na stoliku w kawiarni, bo może szybko zmienić właściciela.
Kolejna sprawa to naciągacze. W okolicach największych atrakcji kręci się sporo osób, które „za darmo” chcą wręczyć Ci bransoletkę przyjaźni albo zrobić zdjęcie z „rzymskim wojownikiem”. Bransoletka za chwilę magicznie przestaje być darmowa, a za zdjęcie potrafią zażądać 20 euro. Najlepiej po prostu podziękować i iść dalej.
Uważaj też na restauracje w turystycznych punktach. Niektóre z nich kuszą wielojęzywnym menu i kelnerami zagadującymi po polsku, ale często jakość jedzenia jest mocno przeciętna, a ceny zawyżone. Lepiej zejść kilka ulic dalej i poszukać miejsca, gdzie jedzą lokalsi – będzie taniej i smaczniej.
Na koniec – uważaj na upał. W Rzymie w lipcu czy sierpniu słońce potrafi dać popalić. Noś czapkę, pij dużo wody (na szczęście miejskie fontanny – tzw. nasoni – dają darmową, pitną wodę), a zwiedzanie w miarę możliwości planuj na poranki i popołudnia.
Są takie rzeczy, które mogą popsuć Twój wyjazd do Rzymu – i zdecydowanie lepiej ich unikać. Jeżeli poruszasz się samochodem po Rzymie, nigdy niczego nie zostawiaj w środku na widoku. Kiedy spacerowaliśmy wzdłuż Tybru, minęliśmy kilka zaparkowanych samochodów z powybijanymi szybami. To nie są odosobnione przypadki – włamania do aut się zdarzają, szczególnie w mniej uczęszczanych miejscach.
Nie daj się także skusić na jedzenie przy samych atrakcjach turystycznych. Restauracje z widokiem na Koloseum czy Fontannę di Trevi zazwyczaj mają zawyżone ceny i przeciętną jakość. Jedzenie z widokiem brzmi romantycznie, ale często kończy się rachunkiem wyższym niż lot do Rzymu. Lepiej zejść w boczne uliczki – tam czekają prawdziwe perełki.
Unikaj też kupowania pamiątek od ulicznych sprzedawców. Większość z nich oferuje produkty słabej jakości, a niektóre rzeczy – jak np. podrabiane torebki – mogą Ci przysporzyć problemów, jeśli trafisz na kontrolę.
Nie warto też zostawiać zwiedzania na ostatnią chwilę. Jeśli planujesz odwiedzić Watykan, Koloseum czy inne popularne atrakcje – kup bilety online z wyprzedzeniem. Kolejki bywają kosmiczne, a liczba wejść jest często limitowana.
Lepiej również unikać poruszania się samochodem po centrum Rzymu. Korki, strefy ograniczonego ruchu (ZTL) i brak miejsc parkingowych potrafią skutecznie zepsuć wyjazd. W centrum spokojnie dasz radę przemieszczać się pieszo lub metrem.
I jeszcze jedno – nie próbuj wrzucać monety do Fontanny di Trevi wspinając się na jej obrzeża. Po pierwsze – to nielegalne. Po drugie – możesz zostać natychmiastowo upomniany przez policję. Moneta ma trafić do fontanny z odpowiedniej odległości. I pamiętaj, wrzuć ją prawą ręką przez lewe ramię – to ponoć gwarancja powrotu do Rzymu!
Wbrew pozorom, loty do Rzymu nie muszą zrujnować Twojego budżetu. Nam udało się upolować bilety z Gdańska linią Wizzair za 250 zł za osobę – w obie strony! Lecieliśmy tylko z małym plecakiem, który spokojnie wystarczył na trzydniowy wyjazd. Kluczem była elastyczność przy wyborze terminu i szybka decyzja – bilety znikają naprawdę szybko.
Jeśli szukasz okazji, najlepiej sprawdzaj połączenia z wyprzedzeniem – tanie linie lotnicze często oferują świetne ceny na kilka miesięcy do przodu. Środy i soboty bywają najtańsze, a wyloty z mniejszych lotnisk, takich jak Modlin, Katowice czy właśnie Gdańsk, mają korzystniejsze ceny niż np. Warszawa Chopina.
Warto też korzystać z porównywarek lotów i ustawić alerty cenowe – to bardzo ułatwia polowanie na okazje. Pamiętaj tylko, że najtańsze bilety to zwykle taryfa tylko z małym bagażem podręcznym, więc trzeba dobrze przemyśleć, co zabrać. Ale da się – my spakowaliśmy się bez problemu i niczego nam nie brakowało!
Jeśli wybierasz się do Rzymu przez lotnisko Fiumicino, masz do wyboru dwa wygodne autobusy: Terravision do Termini lub specjalnie dedykowany SIT Bus Shuttle do okolic Watykanu.
Lecieliśmy z Gdańska do Fiumicino i wybraliśmy SIT Bus Shuttle, ponieważ nasz hotel był blisko Watykanu. Wysiedliśmy przy Via Cresenzio — naprawdę blisko Placu św. Piotra. Dzięki temu ominęliśmy transfer z Termini i mogliśmy zacząć zwiedzanie od razu po przyjeździe.
Rzym oferuje sporo różnych opcji noclegowych i wszystko zależy od tego, co cenisz najbardziej: bliskość zabytków, wieczorny klimat, czy może spokój po całym dniu zwiedzania.
Centrum, czyli okolice Termini i Panteonu, to dobre rozwiązanie dla tych, którzy chcą być w samym sercu akcji. Masz blisko do Koloseum, Fontanny di Trevi i Placu Hiszpańskiego. Minusem może być większy hałas i bardziej turystyczny klimat, ale za to oszczędzasz na transporcie – większość rzeczy masz w zasięgu spaceru.
Zatybrze (Trastevere) to dzielnica z duszą. Wąskie uliczki, kamieniczki porośnięte zielenią, lokalne knajpki i przyjemna atmosfera wieczorem. To idealna opcja, jeśli chcesz poczuć prawdziwy klimat Rzymu i masz ochotę na romantyczne spacery po kolacji. Trzeba się jednak liczyć z nieco dłuższym dojściem do niektórych atrakcji.
My nocowaliśmy w okolicach Watykanu – to świetna baza wypadowa, jeśli planujesz zwiedzać Bazylikę św. Piotra, Muzea Watykańskie czy Zamek Świętego Anioła - Rzym mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Dzielnica była spokojna, bezpieczna, a do centrum dochodziliśmy pieszo w 15–20 minut. Dużym plusem była też bliskość naszego przystanku Bus Shuttle, co znacznie ułatwiło logistykę na początku i końcu podróży.
Niezależnie od tego, na którą dzielnicę się zdecydujesz – ważne, by była dobrze skomunikowana i pozwalała Ci wygodnie wracać do hotelu po całym dniu na nogach. Rzym naprawdę można zwiedzać pieszo, więc dobra lokalizacja to podstawa.
Spaliśmy w uroczych apartamentach Le Suite dei Mercanti przy Via Alberico II 15, w dzielnicy Prati, tuż przy Watykanie. Lokalizacja naprawdę doskonała — dosłownie kilka minut spacerem do Placu św. Piotra i Muzeów Watykańskich, a z przystanku bus shuttle było zaledwie kilka kroków do hotelu.
Rzym potrafi oszołomić liczbą atrakcji, więc kluczem do udanego city breaku jest dobre rozplanowanie każdego dnia. Najlepiej podzielić miasto na logiczne strefy i zwiedzać je tematycznie – dzięki temu nie będziesz kursować w tę i z powrotem.
Dzień pierwszy warto poświęcić na starożytny Rzym. Koloseum, Forum Romanum, Palatyn i spacer Via dei Fori Imperiali aż do Panteonu to klasyka. Wszystko znajduje się w bliskiej odległości, więc spokojnie da się ogarnąć pieszo.
Drugiego dnia celuj w Watykan – Bazylika św. Piotra, Muzea Watykańskie i Zamek Świętego Anioła. Jeśli masz czas i siłę, możesz dodać spacer do Placu Navona czy Fontanny di Trevi. Wszystkie te miejsca są stosunkowo blisko siebie, zwłaszcza jeśli nocujesz w dzielnicy Prati.
Na trzeci dzień zostaw lżejsze klimaty – Schody Hiszpańskie, Via dei Condotti, relaks na Zatybrzu i niespieszne błądzenie po klimatycznych uliczkach. To moment, kiedy można już trochę zwolnić i nacieszyć się miastem bez presji „odhaczania” zabytków.
Rzym ma to do siebie, że nawet bez wydawania ani jednego euro możesz zobaczyć naprawdę dużo. Miasto samo w sobie jest jednym wielkim muzeum pod gołym niebem – i to dosłownie.
Po pierwsze, większość słynnych placów i fontann jest dostępna zupełnie za darmo. Fontanna di Trevi, Plac Hiszpański, Plac Navona, Campo de' Fiori czy Piazza Venezia – możesz podziwiać je o każdej porze dnia i nocy, a wieczorne oświetlenie robi niesamowite wrażenie.
Darmowe jest też wejście do Bazyliki św. Piotra w Watykanie – choć tu musisz się liczyć z kolejkami. Warto przyjść wcześnie rano. Spacer po Watykanie, Ogrodach Borgii czy wzdłuż rzeki Tyber też nic nie kosztuje, a wrażenia zostają na długo.
W każdą pierwszą niedzielę miesiąca wiele muzeów państwowych (np. Koloseum, Forum Romanum, Palatyn) oferuje darmowe wejście. Trzeba się jednak przygotować na spore tłumy.
Poza tym – po prostu spaceruj. Rzym to jedno z tych miast, które najlepiej poznaje się bez mapy, dając się zgubić w klimatycznych uliczkach. Zajrzyj do mniej znanych kościołów – często kryją w środku dzieła sztuki, które spokojnie mogłyby trafić do największych galerii świata.
A jeśli lubisz punkty widokowe – koniecznie wejdź na Gianicolo (Janikulum) lub wzgórze Pincio nad Piazza del Popolo.
Jeśli to Twój pierwszy raz w Rzymie, Koloseum to absolutny must-see. Ten symbol Wiecznego Miasta nie tylko wygląda imponująco z zewnątrz, ale robi jeszcze większe wrażenie, gdy wejdziesz do środka. Nam niestety nie udało się tym razem zwiedzić wnętrza, ale widok z zewnątrz już robił ogromne wrażenie – to miejsce po prostu bije majestatem historii. Gdybyśmy mieli jeszcze jeden dzień, bez wahania dokupilibyśmy bilet.
Podstawowy bilet kosztuje €18 i obejmuje nie tylko Koloseum, ale też Forum Romanum i Palatyn. Jest ważny przez 24 godziny, więc możesz rozłożyć sobie zwiedzanie na dwa dni.
Jeśli chcesz czegoś więcej, warto rozważyć wersję „Full Experience” za €24, która pozwala wejść na arenę i do podziemi. To świetna opcja, jeśli lubisz poznawać historię „od kuchni” i chcesz zobaczyć, jak wyglądało wszystko od strony gladiatorów.
Koloseum czynne jest mniej więcej od 9:00 do 19:15, ale godziny mogą się zmieniać sezonowo. Ostatnie wejście jest godzinę przed zamknięciem, więc nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę.
Wejścia odbywają się w konkretnych przedziałach czasowych – nie można wejść ani wcześniej, ani później. Nawet jeśli masz bilet skip-the-line, licz się z kontrolą bezpieczeństwa i chwilą oczekiwania.
Zdecydowanie tak! Przewodnik pozwoli Ci zrozumieć, co właściwie widzisz – jak działały podziemia, gdzie siedzieli najważniejsi Rzymianie i jak wyglądał cały „show”. Opcja Full Experience + przewodnik to koszt około €32–40, ale naprawdę warto, zwłaszcza jeśli interesujesz się historią.
Zwiedzanie z przewodnikiem to też spokój i konkretna trasa – nie kręcisz się bez celu, tylko dowiadujesz się, co i dlaczego było istotne.
Po wizycie (albo obejściu) Koloseum warto od razu ruszyć dalej – tuż obok znajdują się dwa kolejne historyczne hity Rzymu: Forum Romanum i wzgórze Palatyn. Oba miejsca wchodzą w skład biletu, który kupujesz do Koloseum, więc naprawdę szkoda byłoby je pominąć.
Forum to serce antycznego Rzymu – kiedyś tętniące życiem centrum życia politycznego, religijnego i społecznego. Dziś zostały z tego głównie ruiny, ale mają w sobie coś magicznego. Gdy przechadzasz się między kolumnami i fragmentami świątyń, wyobraźnia sama podpowiada, jak mogło tu wyglądać 2 tysiące lat temu.
Warto wypatrywać takich perełek jak:
To miejsce, gdzie naprawdę można poczuć ducha historii. I choć jest gorąco (szczególnie latem!), warto poświęcić czas na spokojny spacer.
Palatyn to miejsce, gdzie według legendy wilczyca wykarmiła Romulusa i Remusa. Uważane za kolebkę Rzymu, a w praktyce – to wzgórze, z którego masz jeden z najlepszych widoków na Forum Romanum.
Spacerując po Palatynie, zobaczysz m.in. pozostałości pałaców cesarskich, ogrody Farnese i mnóstwo punktów widokowych, z których można zrobić świetne zdjęcia (szczególnie rano lub późnym popołudniem).
Nie sposób przejść obojętnie obok tej monumentalnej alei, łączącej Piazza Venezia z Koloseum. Via dei Fori Imperiali to coś więcej niż ulica – to spacer przez historię, gdzie każdy krok odsłania kolejne fragmenty antycznego Rzymu, uwiecznione po obu stronach drogi. Trasa wiedzie nad Forami Cezara, Augusta, Nerva i Trajana – a to wszystko w jednej perspektywie.
Spacer zaczyna się na Piazza Venezia, tuż obok monumentalnego Vittoriano, i ciągnie się aż do Koloseum, przecinając fragmenty Forów. Po drodze masz wyeksponowane Forum Trajana, Augusta, Nerva i Mercati Trajaniego – jeśli masz bilety, można do nich wejść z poziomu Via dei Fori.
Warto wiedzieć, że można też dotrzeć do Imperial Fora tunelowo z Forum Romanum, co daje opcję obejrzenia okolicy inaczej niż tylko z góry ulicy.
Fontanna di Trevi to jedno z tych miejsc, które naprawdę trzeba zobaczyć na żywo. Żadne zdjęcie nie oddaje jej skali, hałasu wody i klimatu tego miejsca. Ale... nie ma co się oszukiwać – jest tłoczno. Bardzo.
My przyszliśmy w środku dnia i dosłownie trzeba było walczyć o miejsce przy balustradzie, żeby wrzucić monetę. Wszyscy robią zdjęcia, nagrywają Reelsy i ustawiają się do TikToka – więc jeśli chcesz mieć chwilę spokoju, musisz to dobrze zaplanować.
Najlepszy moment na podziwianie Di Trevi?
W ciągu dnia, szczególnie w sezonie (a my byliśmy w lipcu), jest naprawdę gęsto. Jeśli jednak nie przeszkadzają Ci ludzie w tle, to i tak warto – Fontanna robi ogromne wrażenie niezależnie od pory.
A tak przy okazji – wrzuć monetę przez lewe ramię, stojąc tyłem do fontanny. Według legendy to gwarancja, że kiedyś do Rzymu wrócisz. My wrzuciliśmy – więc czekamy! 😄
Zamek Świętego Anioła to jedno z tych miejsc, które wygląda jakby wyskoczyło z kart średniowiecznej powieści – i nic dziwnego, bo jego historia sięga aż czasów starożytnego Rzymu. Dawna mauzoleum cesarza Hadriana, potem twierdza, więzienie, a dziś – muzeum z widokiem, który wbija w ziemię.
Jeśli masz chwilę i lubisz miejsca z klimatem, zdecydowanie warto wejść do środka (bilet kosztuje ok. €13). Ale nawet jeśli nie planujesz zwiedzać wnętrza, samo obejście zamku robi robotę. Szczególnie w zestawie z Mostem Anioła.
Ten most to prawdziwa perełka. Zdobią go marmurowe rzeźby aniołów autorstwa Berniniego i jego uczniów, a całość prowadzi prosto do wejścia do zamku. Jeśli szukasz miejsca na romantyczne zdjęcie lub pocztówkowy kadr z Rzymu – właśnie tu.
Kiedy najlepiej wybrać się tutaj na spacer? Zdecydowanie w złotej godzinie – tuż przed zachodem słońca. Słońce odbijające się od Tybru, ciepłe światło na murach zamku i dźwięki miasta w tle – coś pięknego.
Tip od nas: jeśli Twój hotel jest w okolicach Watykanu (nasz był!), możesz tu dojść spacerem w kilka minut. Trasa wzdłuż Via della Conciliazione albo uliczkami Zatybrza dodaje uroku.
To idealny punkt na rozpoczęcie lub zakończenie dnia. My usiedliśmy na ławeczce, chłonęliśmy atmosferę i robiliśmy zdjęcia – zero pośpiechu. Idealny vibe Rzymu.
Po wizycie przy Zamku Świętego Anioła warto przejść się kilka minut dalej i zanurzyć w klimacie Placu Navona – to jedno z najpiękniejszych i najbardziej malowniczych miejsc w Rzymie. Kiedy tam dotarliśmy, mieliśmy wrażenie, jakby czas się zatrzymał. Usiądź na jednej z ławek, kup gelato, podziwiaj fontanny – i po prostu… bądź.
Plac powstał na miejscu starożytnego stadionu Domicjana, ale dziś zachwyca głównie barokową architekturą. Trzy fontanny, z czego najważniejsza to Fontanna Czterech Rzek projektu Berniniego – majstersztyk. Są też malarze, muzycy i wszechobecny gwar, który wcale nie przeszkadza – wręcz przeciwnie, dodaje klimatu.
To idealne miejsce na chwilę relaksu w środku dnia – w knajpkach jest drogo, ale za to widok bezcenny. Jeśli chcesz usiąść i coś przekąsić, lepiej odejść 2–3 ulice w bok – ceny od razu bardziej przyjazne.
Zaledwie kilka minut spacerem od Placu Navona znajdziesz się na Campo de’ Fiori – placu o zupełnie innym charakterze. Rano to tętniący życiem targ z owocami, przyprawami i lokalnymi specjałami. Wieczorem – miejsce spotkań, z pubami i restauracjami, gdzie toczy się życie nocne.
Na środku placu stoi pomnik Giordano Bruno, który został tu spalony na stosie – warto chwilę się zatrzymać i poczytać, co symbolizuje. To miejsce ma swój urok – bardziej lokalny, trochę surowy, ale przez to prawdziwy.
Schody Hiszpańskie to jedno z tych miejsc, bez których nie ma kompletu klimatu Rzymu. Majestatyczna barokowa konstrukcja z 1700‑tych lat, licząca 135 stopni, wspaniale łączy Piazza di Spagna u dołu z kościołem Trinità dei Monti. Zbudowana, by połączyć ambasadę Hiszpanii z francuskim kościołem, dziś stanowi ponadczasową ikonę miasta.
UWAGA: od 2019 roku obowiązuje zakaz siedzenia i jedzenia na schodach — kary sięgają €250–400 - w praktyce wygląda to różnie - widzielismy wiele osób, które do tego zakazu się nie stosowały.
Zbiega się z schodami i jest jedną z najbardziej luksusowych ulic Europy. Od Armani po Gucci, a także najstarsze kawiarnie jak Caffè Greco, odwiedzane przez Goethego, Byrona, Keatsa i Liszta.
Choć zakupy w tych butikach to większy wydatek, spacer tutaj to niezapomniane doświadczenie – od architektury aż po elegancję witryn
Zatybrze (czyli po włosku: Trastevere) to zupełnie inny Rzym. Jeśli Koloseum i Forum Romanum to lekcja historii, to Trastevere to emocje, zapachy, kolory i ten „włoski luz”, o którym marzysz przed pierwszą wizytą w Wiecznym Mieście.
Zatybrze ma swój niepowtarzalny klimat, ale… to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Owszem, brukowane uliczki i pnącza na balkonach robią wrażenie, ale całość była dla mnie trochę zbyt ponura i chaotyczna. W niektórych miejscach widać sporo bałaganu i brudu, co odbierało mi przyjemność ze spaceru. Zdecydowanie wolę miejsca, które są bardziej zadbane i mają ten „pocztówkowy” urok.
To dzielnica, którą trzeba poczuć. Nie ma jednej „listy atrakcji” – tu chodzi o to, żeby się zgubić, posiedzieć na ławce, zajrzeć do małego sklepiku z ceramiką albo napić się espresso w lokalnym barze. I koniecznie: zjeść coś lokalnego, bo Trastevere słynie z knajpek prowadzonych od pokoleń.
Zanim wyruszysz na kulinarne podboje Wiecznego Miasta, warto wiedzieć, ile co kosztuje – żeby nie dostać zawału przy rachunku. Ceny w Rzymie potrafią zaskoczyć, ale przy odrobinie sprytu spokojnie da się jeść smacznie i nie zbankrutować.
My podeszliśmy do tego po ludzku: czasem coś lokalnego, czasem street food, a czasem po prostu szybki makaron na wynos. Efekt? Smacznie, różnorodnie i w budżecie.
Obiad w restauracji – standardowy posiłek w trattorii to ok. €12–15 za danie. Do tego woda i czasem domowe wino, więc za dwie osoby wychodziło nam średnio €30–35. Warto wiedzieć, że często trzeba doliczyć "coperto" (czyli opłatę za nakrycie) – zazwyczaj €2–3 od osoby.
Kawa – tutaj ważna rzecz: pijesz przy barze, płacisz mniej. Espresso przy ladzie to €1–1,50, a cappuccino €1,50–2,50. Przy stoliku? Ceny potrafią wzrosnąć dwukrotnie – serio.
Pizza – klasyczna rzymska pizza (na cienkim cieście) kosztuje €9–12 w lokalu. Jeśli idziesz w pizza al taglio (czyli kawałki na wagę), zjesz porządnie już za €5–6. Idealna opcja na szybki lunch.
Lody – nasze ukochane gelato! Kubeczek z dwoma smakami to koszt €2,50–3,50. Warto zapłacić trochę więcej i iść do sprawdzonej lodziarni – smak jest nieporównywalny z turystycznymi budkami.
Street food i przekąski – focaccia, supplì, kanapki – ceny zaczynają się już od €2. To świetna opcja, jeśli nie chcesz siadać w restauracji.
Rzym to nie tylko Koloseum i fontanny – to także miasto smaków, które zostają w głowie na długo po powrocie. My postawiliśmy na różnorodność: od street foodu po kultowe desery. Poniżej znajdziesz nasze sprawdzone miejscówki – idealne na 3-dniowy wypad. Tanio, smacznie i lokalnie.
To był nasz hit na pierwszy głód po przylocie. Vinaio serwuje ciepłe, chrupiące focaccie z lokalnymi składnikami – dojrzewające sery, szynka parmeńska, oliwa, rukola. Pyszne i w 100% włoskie. Idealne na spacer lub lunch na schodach gdzieś w cieniu. Ile kosztuje kanapka? Ceny zaczynają się od €8 za naprawdę solidną kanapkę.
Ten lokal to legenda. Makarony robione są na bieżąco, serwowane w kubeczkach, które możesz zabrać i zjeść w pobliskim parku albo pod fontanną. Ceny zaczynają się od €7-8, a porcje są naprawdę konkretne. Nasza carbonara była genialna – prosta, kremowa, z boczkiem chrupiącym jak trzeba. I do tego możesz poprosić o posypanie parmezanem!
Nie ma wyjazdu do Rzymu bez tiramisu. W Two Sizes możesz wybrać rozmiar deseru (mały, lub duży – jak sama nazwa wskazuje), a smak... niebo. Szczególnie polecam ci pistacjowe! Mr 100 to kolejne miejsce, które warto odwiedzić – bardziej klasyczne podejście, ale krem idealny. Koszt to €2-8 za porcję.
Małe kulki z ryżu z nadzieniem (zwykle mozzarellą) i sosem pomidorowym, smażone na chrupko. Supplì znajdziesz praktycznie wszędzie – szczególnie w Trastevere i okolicach Campo de’ Fiori. Kosztują około €1,50–2, więc można testować bez wyrzutów sumienia.
Upał w Rzymie potrafi wycisnąć z człowieka ostatnie siły. Ratunkiem są lody – i to nie byle jakie. DonNino serwuje genialne gelato, a te serwowane w cytrynie są orzeźwiające jak najlepsza lemoniada. Za jedną cytrynę zapłacisz €8.
W Rzymie można zjeść dobrze i nie zrujnować budżetu – wystarczy wiedzieć, gdzie iść. Te miejscówki to nasze sprawdzone lokale. Każde z nich serwuje coś wyjątkowego i lokalnego. Smacznego! 😋
Wiadomo – każdy ma inny styl podróżowania i inny budżet. Ale jeśli planujesz klasyczny city break w Rzymie, z przelotem tanimi liniami, kilkoma atrakcjami i pysznym jedzeniem (ale bez luksusowych hoteli i kolacji z widokiem na Koloseum), to spokojnie da się ogarnąć sensowny plan wydatków.
Transport:
Jedzenie:
Atrakcje (tym razem nie korzystaliśmy z tych płatnych, ale podaję orientacyjnie):
Pro tip: Weź ze sobą butelkę na wodę – w Rzymie jest mnóstwo darmowych fontann (nasoni) z wodą pitną. Spora oszczędność w upalne dni!
Łącznie mając wszystko: transport, jedzenie, atrakcje, oraz jeśli dorzucisz do tego bilety lotnicze (my płaciliśmy po 250 zł/os. w dwie strony), nocleg, to wyjazd na 3 dni da się zamknąć w 1500–1700 zł na osobę bez większych wyrzeczeń.
Oczywiście da się taniej, a można i drożej – ale dla osób chcących zobaczyć, poczuć i dobrze zjeść, to realny budżet na komfortowy city break.
Rzym to miasto stworzone do spacerów. Serio – choć ma metro, autobusy i elektryczne hulajnogi na każdym rogu, to największe perełki zobaczysz, gdy po prostu założysz wygodne buty i ruszysz przed siebie.
My pokonywaliśmy dziennie po 20–25 tysięcy kroków i to była najpiękniejsza część podróży. Z jednej atrakcji do drugiej jest często kilka minut drogi, a po drodze mijasz place, fontanny, urocze knajpki i widoki, których nie zobaczysz zza szyby metra.
W Rzymie są tylko 3 linie metra: A (pomarańczowa), B (niebieska) i C (zielona – mniej istotna dla turystów). Działa sprawnie, ale nie wszędzie dojedziesz.
Metro przydaje się, gdy chcesz szybko przeskoczyć np. z Watykanu do Koloseum albo wrócić do hotelu po całym dniu na nogach.
Autobusy są liczne, ale często niepunktualne i zatłoczone. Minus: nie ma wyświetlaczy z trasą, więc musisz wiedzieć, gdzie wysiąść. Z autobusów nie korzystaliśmy.
Rzym potrafi być chaotyczny, więc dobra aplikacja to Twój drugi najlepszy przyjaciel (zaraz po wygodnych butach). My testowaliśmy kilka i naprawdę pomogły nam ogarnąć logistykę, trasy i jedzenie bez stresu.
Bezkonkurencyjna do planowania spacerów, sprawdzania tras autobusów i lokalizacji atrakcji. Warto pobrać wcześniej mapę offline – zasięg w niektórych miejscach (np. pod ziemią) bywa kapryśny.
Świetna do planowania przejazdów – pokazuje, jak najszybciej dostać się z punktu A do B wszystkimi dostępnymi środkami transportu. Przydaje się np. przy planowaniu dojazdu z lotniska czy z dzielnicy do dzielnicy.
Lokalna apka do komunikacji miejskiej – lepiej niż Google zna rzymskie rozkłady jazdy. Pokazuje, gdzie jesteś, dokąd jedziesz i kiedy masz wysiąść. Super intuicyjna.
Zawiera info o atrakcjach, wydarzeniach i usługach miejskich. Nie zawsze działa idealnie, ale jeśli chcesz znaleźć mniej oczywiste miejsca czy wydarzenia, może się przydać.
Sprawdzały się nam do szybkiej oceny knajp. Zazwyczaj, jeśli lokal miał powyżej 4.3 i sporo opinii – jedzenie było naprawdę dobre.
Jeśli nie kupujesz biletów do atrakcji na oficjalnych stronach, to te platformy są sprawdzone. Intuicyjne, z e-biletami i opiniami.
Wpisując np. #trastevere albo #romefood, znajdziesz masę inspiracji i fajnych, lokalnych miejscówek. Dzięki temu trafiliśmy na świetne tiramisu.
Ten wyjazd do Rzymu zostanie z nami na długo. Była rocznica ślubu, był upał 35°C, było tiramisu, focaccia i ponad 20 tysięcy kroków dziennie. Ale przede wszystkim – był klimat, który trudno opisać jednym zdaniem.
Rzym nas zachwycił. Mimo tłumów, mimo spalonego słońcem asfaltu, mimo czasem zmęczonych nóg. Spacerując od Koloseum przez Watykan po schody Hiszpańskie czuliśmy, że jesteśmy w jednym z najpiękniejszych miast Europy.
To, co najbardziej zostaje w głowie, to połączenie historii z codziennym rytmem miasta. Monumentalne ruiny przeplatają się z gwarem knajpek, a za każdym rogiem kryje się coś, co chcesz sfotografować. Rzym nie jest miastem do odhaczania punktów z listy – to miejsce, które trzeba poczuć.